Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Sport

Trener Śląska po skandalu: Nie pozwolono nam awansować

Piłkarze Śląska Wrocław wygrali 3:2 (3:1) na własnym stadionie rewanżowy mecz ze szwajcarskim St. Gallen w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji, ale po porażce 0:2 w pierwszym spotkaniu odpadł z rozgrywek. Czwartkowe spotkanie kończyli w ósemkę, a po sędziowaniu można powiedzieć, że grali przeciwko więcej, niż jedenastu przeciwnikach.

tm

Spotkanie prowadził pan Duje Strukan z Chorwacji. Nie uznał prawidłowo strzelonej przez Śląsk bramki na 1-0, pokazał przynajmniej dwie kontrowersyjne czerwone kartki (z trzech, które dał Śląskowi). W przypadku ostatniej z nich, powtórki pokazały, że zawodnik Śląska był faulowany w polu karnym i polskiej drużynie należał się rzut karny. Zamiast tego sędzia uznał, że była to próba symulacji i usunął piłkarza gospodarzy z boiska. Nie poszedł do wozu VAR, sprawdzić, czy na pewno miał rację, mimo, że był to kluczowy moment spotkania. Sprawdzał jednak możliwe przewinienia w drugą stronę i w ostatniej minucie doliczonego czasu gry (a doliczył aż 18 minut do drugiej połowy), wskazał na rzut karny dla St. Gallen. Kiedy Rafał Leszczyński obronił rzut karny, Strukan poszedł oglądać obronę na VARze i nakazał powtórkę, którą tym razem wykorzystał inny zawodnik szwajcarskiej drużyny.

Reklama

Jacek Magiera (trener Śląska) po meczu: „Co mam podsumować, co mam powiedzieć? Dużo się działo. Gdyby Rafał Leszczyński obronił po raz drugi rzut karny, to by zawodnik St. Gallen strzelał po raz drugi, po raz trzeci i tak dalej. Poszedłem do szatni sędziów z jednym z chłopców i powiedziałem: "Powiedz mu, co zrobiłeś". To wypchnął mnie i trzasnął drzwiami. To jest cały komentarz do tego, co widzieliśmy.

- Strzeliliśmy cztery gole, ale trzy zostały uznane. Jeżeli sędzia korzysta tyle razy z VAR, to dlaczego nie podszedł do monitora w sytuacjach z naszym udziałem w polu karnym rywali. A jeżeli nie mógł tego zrobić, nie chciał, to nie powinien dawać kartek naszym zawodnikom. Czerwona kartka dla Nahuela była poprzedzona szarpaniem, ale na to sędzia nie zareagował. Ale nie chcę już o tym mówić. Teraz przed nami mecz z Koroną Kielce. Powiedziałem, że chciałem, aby ten mecz przeszedł do historii, ale ze względu na awans, ale nam nie pozwolono awansować.

- Protest? Powinien być złożony. Wiem, że nic nie zmienimy, ale chodzi o nagłośnienie sprawy. Trzeba piętnować takie sytuacje. Skoro my jesteśmy rozliczani za wyniki, to sędzia też powinien.

- Nie wiem, dlaczego gol Sebastiana Musiolika nie został uznany. Mieliśmy różne informacje. Nie chcę o tym rozmawiać, ale z drugiej strony nie można o tym nie rozmawiać. Dzisiaj zostaliśmy pozbawieni awansu nie sportowo, ale decyzjami sędziowskimi. Możemy o tym rozmawiać, ale czy w UEFA to usłyszą? Nie sądzę.

- Mówiliśmy zawodnikom w przerwie, aby uważali na sędziów, bo nie są nam przychylni. Mieliśmy grać swoje. Ale patrząc na relacje z sędziami, na ich zachowanie w stosunku do nas od początku spotkania, wiedziałem, że będzie bardzo ciężko”.

 

tm

Reklama