Uważam, że przed meczem Osijek był wyżej notowany. Przeciwstawiliśmy się im i, w mojej opinii, byliśmy trochę lepsi. Zabrakło nam konsekwencji pod bramką przeciwnika i dlatego nie udało się wygrać. Do Chorwacji polecimy z dużą wiarą. Jesteśmy dobrym zespołem i możemy myśleć o awansie
- powiedział Sebastian Kowalczyk po meczu z wicemistrzem Chorwacji.
To czwarty start szczecinian w europejskich pucharach. Do tej pory Pogoń nie wygrała żadnego meczu na arenie europejskiej i dzisiaj tę serię przedłużyła do siedmiu meczów. Mimo iż gospodarze przez większość meczu mieli przewagę, to nie potrafili jej udokumentować choćby jednym golem.
Z przedmeczowych analiz wynikało, że "Portowcy" muszą zwrócić szczególną uwagę na napastnika Osijeku Ramona Miereza. Król strzelców chorwackiej ekstraklasy z poprzedniego sezonu pokazał się już w 2 minucie, ale jego strzał był mocno niecelny.
Potem inicjatywę przejęli gospodarze. W 7 min. Ivica Ivusic obronił strzał Sebastiana Kowalczyka, ale przyznać trzeba, że pomocnik gospodarzy źle trafił w piłkę ułatwiając zadanie bramkarzowi Chorwatów. Trzy minuty później niecelnie strzelał Jakub Bartkowski. Te akcje sprawiły, że goście uszczelnili obronę i przez kolejne minuty nie pozwalali gospodarzom na przedarcie się na własne pole karne. Toteż w 32 min. Rafał Kurzawa spróbował strzału z dystansu, ale nie trafił w bramkę.
Druga połowa spotkania była potwierdzeniem tego, że obie drużyny mają najlepsze formacje defensywne w swoich ligach. Zarówno piłkarze Pogoni, jak i goście mieli ogromne problemy z przedarciem się na przedpole bramek rywali. Portowcy kompletnie unieszkodliwili Ramona Miereza i Damjana Bohara. Do tego stopnia, że były napastnik Zagłębia Lubin został zdjęty z boiska w 70. minucie. Z kolei w szeregach gospodarzy zagrożenia dla rywali nie stanowili zarówno Luka Zahovic jak i jego zmiennik – debiutant Piotr Parzyszek. W 78 min. najlepszą sytuację mieli gospodarze. Kowalczyk wymienił piłkę z Gorgonem i wyszedł na czystą pozycję, ale strzelił zbyt lekko i Ivusic obronił.
Końcówka należała jednak do gości i tylko ofiarne interwencje Benedikta Zecha oraz Damiana Dąbrowskiego sprawiły, że skrzydłowi Osijeku w dogodnych sytuacjach nie byli w stanie oddać strzałów na bramkę Dantego Stipicy. Rewanż za tydzień na Chorwacji