Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Sport

Następca Czesława Michniewicza musi mówić po polsku albo rosyjsku? „To absurd”

Wciąż niepewna jest przyszłość Czesława Michniewicza na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. W mediach pojawiła się informacja, że jego ewentualny następca musi spełniać określone kryterium językowe. Do tych doniesień odniósł się prezes PZPN, Cezary Kulesza.

Po odpadnięciu Biało-czerwonych z piłkarskich mistrzostw świata w Katarze rozgorzała dyskusja na temat przyszłości Czesława Michniewicza. PZPN nie zdecydował się skorzystać z klauzuli przedłużającej kontrakt selekcjonera, ale też nie wyklucza, że umowa z trenerem zostanie ostatecznie prolongowana. Tymczasem media donoszą o rozmowach prezesa Cezarego Kuleszy z potencjalnymi kandydatami do prowadzenia polskiej kadry.

Reklama

Paszport selekcjonera bez znaczenia

Szef związku zaprzeczył w rozmowie z portalem "Interia.pl" tym spekulacjom. Kulesza przyznał jedynie, że do PZPN wpływają zgłoszenia trenerów, którzy chcieliby zastąpić Michniewicza. Prezes odniósł się też do kwestii "kryterium językowego". Otóż jak informował TVP Sport nowy selekcjoner musiałby znać język w którym mówią władze związku.

Ciekawi mnie skąd biorą się takie plotki, że kluczowym kryterium wyboru selekcjonera jest znajomość przez kandydata języka polskiego lub rosyjskiego. Żebym mógł się z nim dogadać. To absurd. Nigdy takiego kryterium nie było i obecnie również go nie ma. Selekcjoner powinien być dobry, jego paszport nie ma decydującego znaczenia. Paulo Sousa nie znał polskiego, a nie mieliśmy problemu żeby porozmawiać. W federacji jest wiele osób znających kilka języków obcych i one zawsze służą mi pomocą

- stwierdził Kulesza.

Umowa z Czesławem Michniewiczem wygasa z końcem grudnia. W marcu Biało-czerwoni od meczów z Czechami i Albanią rozpoczną udział w eliminacjach Euro 2024.

Źródło: interia.pl, niezalezna.pl
Reklama