Piłkarze Napoli, z Piotrem Zieliński i rezerwowym bramkarzem Hubertem Idasiakiem, przegrali na wyjeździe z Granadą 0:2 w meczu 1/8 finału Ligi Europy. Udane występy odnotowały zespoły angielskie. Manchester United efektownie 4:0 pokonał Real Sociedad San Sebastian, a Tottenham nie dał szans austriackiemu Wolfsbergerowi AC.
Mecz w Granadzie potwierdził, że Napoli w ostatnich tygodniach słabo sobie radzi w roli gości. Porażka w Hiszpanii jest już piątą z rzędu na obcych boiskach, choć wcześniejsze miały miejsce w rozgrywkach krajowych.
Pewnym usprawiedliwieniem zespołu prowadzonego przez Gennaro Gattuso może być dość długa lista nieobecnych. Z różnych powodów nie mogli wystąpić m.in. Meksykanin Hirving Lozano, Belg Dries Mertens, Niemiec Diego Demme czy odbywający kwarantannę senegalski obrońca Kalidou Koulibaly.
🗣 | Zielinski “Ci è mancato qualcosa come rendimento, subiti gol evitabili”
— Official SSC Napoli (@sscnapoli) February 18, 2021
👉 https://t.co/2odwcWm63E#GranadaNapoli #UEL
💙 #ForzaNapoliSempre pic.twitter.com/XtYrUPhqpf
Zieliński rozpoczął na ławce, pojawił się na boisku od początku drugiej połowy, a w końcówce spotkania został ukarany żółtą kartką. 19-letni Idasiak był jednym z dwóch rezerwowych bramkarzy włoskiej ekipy.
W szlagierowo zapowiadającym się pojedynku dwóch uznanych firm Benfica Lizbona - drugi z przeciwników "Kolejorza", który pozostał w rywalizacji - na neutralnym terenie w Rzymie zremisowała z Arsenalem Londyn 1:1. Gole padły po przerwie - najpierw prowadzenie występującej w charakterze gospodarza ekipie portugalskiej dał z rzutu karnego Pizzi, a niedługo później wyrównał Bukayo Saka.
Liga Europy: Real Sociedad - Manchester United 0:4
— Polsat Sport (@polsatsport) February 18, 2021
Zobaczcie skrót tego meczu❗⬇️https://t.co/X2FinCWwd2
Manchester United, który z powodu obostrzeń związanych z pandemią COVID-19 grał w Turynie z pełniącym obowiązki gospodarza Realem Sociedad San Sebastian, nie dał żadnych szans rywalowi z Hiszpanii zwyciężając 4:0. Po raz kolejny w ekipie "Czerwonych Diabłów" bardzo dobrze spisał się Portugalczyk Bruno Fernandes, który zdobył dwie bramki.
Natomiast Tottenham Hotspur - grający na wyjeździe w Budapeszcie z austriackim Wolfsbergerem AC - również nie pozostawił złudzeń rywalowi, strzelając trzy gole już do przerwy. Do siatki trafili kolejno Koreańczyk Son Heung-Min, Walijczyk Gareth Bale i Brazylijczyk Lucas Moura. Później "Wilki" zdołały zmniejszyć stratę, jednak ostatnie słowo należało do "Kogutów" - wynik na 4:1 ustalił Brazylijczyk Carlos Vinicius.
Losy tych dwumeczów są już praktycznie przesądzone, natomiast niełatwy rewanż czeka Leicester City. "Lisy" w czwartek zremisowały w Pradze ze Slavią 0:0, a w tym sezonie Premier League zdecydowanie lepiej spisują się na obcym terenie.