Legia Warszawa w pierwszej rundzie kwalifikacji piłkarskiej Ligi Mistrzów pokonała 3:2 na sztucznej murawie w Norwegii drużynę Bodo/Glimt. Rewanż za tydzień na Łazienkowskiej.
Legia nie mogła lepiej rozpocząć walki o udział w piłkarskiej Champions League. Mistrz Polski wygrał na wyjeździe z norweskim rywalem, który przed meczem wydawał się być bardzo groźny. Drużynie Bodo/Glimt nie pomogła nawet sztuczna murawa, do której jej piłkarze są bardziej przyzwyczajeni.
Z mojego punktu widzenia jest to mecz, w którym wszyscy piłkarze chcą zagrać. Walczymy o udział w najlepszych rozgrywkach w Europie. Chcemy wyjść na boisko i wygrać. Przez cały czas pracowaliśmy, by być przygotowani do tego spotkania. Jestem przekonany, że przepracowaliśmy ten czas bardzo dobrze pod względem fizycznym ale też, taktycznie jesteśmy gotowi
- zapewniał przed spotkaniem Andre Martins.
I Legioniści faktycznie okazali się gotowi. Już w 2. minucie Kacper Skibicki dośrodkował płasko w pole karne, a Luqinhas wyprowadził polski zespół na prowadzenie. Drugiego gola przed przerwą zdobył nowy nabytek stołecznego zespołu - Mahir Emreli.
Pięknie zaczyna walkę o Ligę Mistrzów @LegiaWarszawa! 𝐋𝐮𝐪𝐮𝐢𝐧𝐡𝐚𝐬 już w 2. minucie dał prowadzenie mistrzom Polski w meczu z norweskim Bodo/Glimt ⚽ Trwa transmisja w #tvpsport 📺 i online! pic.twitter.com/OrFxBAYybd
— TVP SPORT (@sport_tvppl) July 7, 2021
Wprawdzie piłkarze Bodo/Glimt zdobyli kontaktową bramkę, ale Emerli w drugiej połowie podwyższył prowadzenie polskiej drużyny. Przy drugim trafieniu Azera ponownie asystował Skibicki. Norweska drużyna rzuciła się do ataków i w końcu Pernambuco pokonał z bliska Artura Boruca. Siła rażenia gospodarzy osłabła jednak, gdy za spóźniony wślizg, którym staranował Luquinhasa, z boiska wyleciał Morten Agnes Konradsen. Legia do rewanżu, który zostanie rozegrany za tydzień w Warszawie przystępuje z niewielką zaliczką.
Czerwona kartka: M. Konradsen 82'