Reprezentacja Niemiec w środę sensacyjnie przegrała 1:2 z Japonią na piłkarskich mistrzostwach w Katarze. Joshua Kimmich po meczu podkreślał, że faworyci mieli przewagę i okazję by zdobyć więcej goli. Powinniśmy "zabić rywala, ale pozwoliliśmy mu żyć" - powiedział gwiazdor Bayernu Monachium.
Mecz Niemiec z Japonią zaczął się od politycznej manifestacji piłkarzy z Europy. Drużyna prowadzona przez Hansiego Flicka do zdjęcia pozowała z zakrytymi ustami. Miał to być gest sprzeciwu wobec działań FIFA, która nie pozwoliła Manuelowi Neuerowi wejść na murawę w tęczowej opasce kapitańskiej, kojarzonej z poparciem dla środowiska LGBT.
Germany's team photo before their match vs. Japan 🤭 pic.twitter.com/scBY1enYKV
— ESPN FC (@ESPNFC) November 23, 2022
Po pierwszym gwizdku arbitra faworyci mieli przewagę. Potwierdzeniem była bramka zdobyta z rzutu karnego przez Ilkaya Gundogana. W drugiej połowie niespodziewanie jednak Japończycy zadali dwa celne ciosy, po których Niemcy nie zdołali już się podnieść. Bramki Ritsu Doana i Takuma Asano znacznie skomplikowały sytuację w grupie E.
Przy takiej ilości okazji, jakie mieliśmy, powinniśmy byli ich zabić
- powiedział po meczu Joshua Kimmich.
Jednak pozwoliliśmy im żyć. Musimy być bardziej skuteczni pod bramką
- dodał 27-letni gwiazdor reprezentacji Niemiec i Bayernu Monachium.
𝐉𝐀𝐏𝐀𝐍 𝐋𝐄𝐀𝐃 🇯🇵 #GERJPN #FIFAWorldCup pic.twitter.com/R3B239JMQF
— Football Daily (@footballdaily) November 23, 2022
Rozczarowania nie krył również Gundogan, który w pomeczowym wywiadzie przyznał:
Daliśmy im w prezencie dwa gole, drugi był prawdopodobnie najłatwiejszym w historii zdobytym na mundialu.
W niedzielę zespół prowadzony przez Flicka zmierzy się z Hiszpanią, która dała prawdziwy koncert na początek swoich występów na mistrzostwach świata - rozbijając 7:0 Kostarykę. Jeżeli Niemcy nie wygrają w tym meczu, to będą mogli pakować walizki już po fazie grupowej.