Selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz w rozmowie z TVP Sport powiedział, że chce dalej prowadzić polską kadrę narodową. - Czy mam zaufanie prezesa? Nie wiem. Nie chcę wywierać na niego żadnej presji - dodał. Wyjaśnił także, o co chodziło z szeroko omawianym w ostatnim czasie tematem premii dla zawodników.
Mimo osiągniętego wyniku, który jest najlepszym na mundialu od 36 lat, w mediach w ostatnim czasie mówi się o... premiach dla piłkarzy i rzekomej "aferze" z tym związanej. Selekcjoner Czesław Michniewicz w TVP Sport wyjaśnił szczegóły całego zajścia. Z jego słów wynika, że to bardziej medialna burza, niż coś poważnego.
- Premia dla piłkarzy nie była określona. Premier powiedział „jak wyjdziecie z grupy, to z trenerem pomyślimy o premii”. Przez obowiązki nie przyleciał na 1/8 finału i nie poznaliśmy kwoty. Te kwoty gdzieś padały przy stolikach, ale to bardziej propozycje padające z ust piłkarzy. Nie było konkretnej deklaracji premiera na piśmie
- powiedział Michniewicz.
Selekcjoner dodał, że nie powstała żadna lista "dzielenia premii":
Na odprawie przed meczem z Francją wiedziałem już, że premier nie przyleci. Powiedziałem: panowie, na ten moment zamykamy temat premii. Jeśli ona będzie, dogadamy to po powrocie do kraju
Michniewicz odniósł się także do kwestii domniemanego konfliktu z Robertem Lewandowskim, o którym rozpisywały się media, a co - jak się okazuje - jest kompletną bzdurą.
- Czytam, że jestem skłócony z Robertem Lewandowskim. Nie jestem, dzisiaj z nim rozmawiałem. W naszej drużynie „kłócili się” o dwie sprawy: o stół do ping ponga i Playstation - uśmiechnął się selekcjoner. - Robert podszedł do mnie na kolacji po meczu z Francją i powiedział „trenerze, znowu robią jakąś aferę. Proszę się nie przejmować, nie miałem niczego złego na myśli”.
Padają pytania: czy Czesław Michniewicz zostanie na stanowisku selekcjonera reprezentacji? On sam jeszcze tego nie wie.
- Mój kontakt obowiązuje do 31 grudnia. I tyle. Nie było żadnej klauzuli o przedłużeniu po awansie. Prezes może przedłużyć umowę lub nie. Wiem tyle, co pan
- odpowiedział.
Chcę uspokoić kibiców. Jeśli będzie mi dane zostać na stanowisku i będziemy grali z rywalami na naszym poziomie – nie z topem, jak z Francja czy Holandia, a z nimi też się mierzyliśmy – to z rywalami w zasięgu będziemy strzelać gole.
– Chcę zostać na stanowisku. Czy mam zaufanie prezesa? Nie wiem. Nie chcę wywierać na niego żadnej presji - dodał trener, dementując przy okazji plotki o rzekomym konflikcie z szefem piłkarskiej centrali.