Okazałe trofeum jako pierwszy - we wtorek nad ranem czasu polskiego - podniósł kapitan Lightning Steven Stamkos i następnie przekazał je Victorowi Hedmanowi - MVP fazy play-off. Wracający po kontuzji i operacji Stamkos wystąpił w trzecim meczu finałowym i choć spędził na lodzie niespełna trzy minuty, to zdobył gola i przyczynił się do zwycięstwa 5:2.
Drużyna z Florydy zasłużenie wygrała ostatnie spotkanie. Po dwóch tercjach miała zapisane 21 strzałów, a rywale zaledwie osiem. W trzeciej wydawało się nawet, że to Lightning są bliżsi podwyższenia prowadzenia, niż przeciwnicy uzyskania bramki kontaktowej.
W końcówce Stars spisywali się trochę lepiej, grali z większą determinacją, ale nie zdołali pokonać Andrieja Wasilewskiego. Uderzenia w trzeciej tercji 14-8 na korzyść "Gwiazd". Rosyjski bramkarz wystąpił w całym play off, a na koniec jeszcze zachował czyste konto.
Zespołowi z Dallas nie udało się strzelić gola, nawet gdy - niespełna pięć minut przed końcową syreną - na ławce kar znalazł się Ryan McDonagh, po faulu na Joelu Kivirancie. Nie pomogło też wycofanie bramkarza Antona Chudobina. Stars byli po prostu gorsi od Lightning.
W wielkim finale 2019/2020 pierwsi zwyciężyli zawodnicy "Gwiazd", ale potem trzy wygrane z rzędu zanotowały "Błyskawice". Piąta potyczka rozstrzygnęła się dopiero w drugiej dogrywce. Ale w szóstej sukces świętowali Lightning.
Rzadkiej sztuki dokonał Patrick Maroon, który co roku zdobywa Stanley Cup - w 2019 z St. Louis Blues i teraz z Lightning.