To był udany sezon dla naszej reprezentacji. Polki wygrały prestiżowy turniej Volley Masters, awansowały do finałowej szóstki Ligi Narodów. Przede wszystkim jednak po raz pierwszy od dziesięciu lat biało-czerwone znalazły się w najlepszej czwórce mistrzostw Europy. Zabrakło jednak ukoronowania tych dokonań w postaci medalu na tej ostatniej imprezie.
W Ankarze Polki uległy w półfinale gospodyniom, a o brązowy medal przyszło im walczyć z Włoszkami. Pomimo naszej wygranej z wicemistrzyniami świata w fazie grupowej to rywalki były faworytem niedzielnego spotkania.
W pierwszym secie po wyrównanym początku biało-czerwone musiały odrabiać stratę. Polki zatrzymały czarnoskórą Paole Egonu blokiem i doprowadziły do nerwowej końcówki. Sprytny atak Mędrzyk, wygrana walka na siatce i było po 23. Niestety dwa kolejne punkty dla rywalek. Wydawało się, że Polki zaatakowały ostatnią piłkę po bloku. Sędzia jednak nie dopatrzył się dotknięcia, a weryfikacja potwierdziła tylko, że był aut.
Pierwsza piłka meczu i fantastyczny atak Stysiak. Później było dużo gorzej.
First action of the #EuroVolleyW bronze medal match ?????! Don't miss any ball and watch it live on https://t.co/UvG5lZp3Wy ?@Federvolley
— EuroVolley (@CEVEuroVolley) September 8, 2019
@PolskaSiatkowka pic.twitter.com/uqRW8gYfBf
W drugim secie nastąpiła przerwa spowodowana awarią oświetlenia. Nie wpłynęła ona korzystnie na poczynania Polek, na które najlepiej spuścić zasłonę milczenia. Rywalki prowadziły wysoko i bezpiecznie. Jeszcze w końcówce biało-czerwone zerwały się do walki. Udało się poprawić wynik punktowy, ale na zwycięstwo w tej partii nie było już szans.
Kolejny set to znowu lepsza gra Polek. U dziewczyn pojawił się uśmiech. Widać było w ich postawie wiarę, że losy spotkania można jeszcze odwrócić. Ponownie doszło do wyrównanej końcówki i ponownie lepsze w decydujących momentach były zawodniczki z Italii. To Włoszki kończą mistrzostwa z brązowym medalem. Szkoda, ale występ naszych siatkarek daje nadzieję na sukcesy w przyszłości.
Włochy - Polska 3:0 (25:23, 25:20, 26:24)