Mistrz świata w drużynie w kolarstwie torowym Nowozelandczyk Marc Ryan trafił na cztery dni do więzienia w Tajlandii za to, że pracował w Bangkoku jako trener nie mając stosownego pozwolenia. Zapłacił też grzywnę w wysokości 5000 batów i został wydalony z tego kraju. Jedną noc spędził w więzieniu w Bangkoku w sali z 80 osadzonymi, inne w sześcioosobowej celi.
Mam szczęście, że tak szybko udało mi się opuścić to miejsce, bo niektórzy siedzą w nim już długo
- powiedział 37-latek po powrocie do domu nowozelandzkim mediom.
Ryan, który został deportowany z Tajlandii teoretycznie mógłby tam wrócić. Jednak, pomimo że stamtąd pochodzi jego dziewczyna, nie śpieszy się z podróżą. Szczególnie po nocy spędzonej w celi z 80 osadzonymi, gdzie były tylko dwie toalety i żadnych pryszniców, a uwięzieni spali na podłodze ściśnięci obok siebie. Przed deportacją Ryan wspomniał, że grożono mu, że może "zniknąć".
Tam żądzą pieniądze
- wspomniał.
Mistrz świata i medalista olimpijski trafił do więzienia w Bangkoku
NZ Olympic cyclist's Thai jail horror - https://t.co/Obiee4OrIq
— nzherald (@nzherald) December 28, 2019
Ryan zdobył złoty medal w drużynowym wyścigu na dochodzenie w mistrzostwach świata w 2015 roku i dwa razy cieszył się z zespołem narodowym z wywalczenia olimpijskiego brązu (Pekin 2008, Londyn 2012). W 2014 roku był trzeci na świecie w indywidualnej rywalizacji na dochodzenie. Startował też w czempionacie globu w Pruszkowie w 2009 r., zajmując z drużyną również trzecie miejsce.