Polacy przyjechali do stolicy Niemiec z pierwszym i drugim wynikiem na świecie. I dokładnie takie zajęli miejsca.
- Dwa razy rzuciłem po 80 metrów, a to oznacza stabilizację. Przez eliminacje się prześlizgnąłem, a teraz cieszę się bardzo, że wykonana praca skutkuje takimi rezultatami
- ocenił triumfator konkursu. Dodał, że nie zna jeszcze smaku złotego medalu i być może poczuje go dopiero, gdy dostanie krążek do ręki.
- Podchodziłem do tego startu po prostu tak, że trzeba zrobić swoje. Nie myślę w takich kategoriach jak presja. Chciałem rzucić minimum 80 metrów i to się udało. Szkoda, że nie troszeczkę dalej. Trenerka Malwina Wojtulewicz nic mi nie mówiła szczególnego przed konkursem. Uważamy, że to za późno i to już nie ten moment. Po prostu wchodzę i robię tak, jak czuję. Medal dedykuję jej, bo muszę z nią wytrzymywać, jako z kobietą
- powiedział mistrz Europy.
Po Nowickim nie było widać szczególnie emocji. Tak podczas konkursu, jak i po nim. Do sukcesu podszedł bardzo spokojnie i z dużą pokorą.
- Paweł jest trzykrotnym mistrzem świata. Cieszę się, że w końcu mogę z nim rywalizować na równym poziomie. Gdy zdobędę złoto mistrzostw globu czy igrzysk, to powiem, że jesteśmy na równi. Nigdy nie powiem, że jestem lepszy
- dodał.
- W końcu tabele pokazały prawdziwą kolejność. Nie ma we mnie sportowej złości, bo gdybym przegrał w tym sezonie raz i to w mistrzostwach Europy, to pewnie bym się denerwował, ale Wojtek był lepiej przygotowany. Treningi i zawody szły mu nieźle, a ja musiałem walczyć ze sobą każdego dnia. Mój organizm nie dawał rady. I tak dobrze, że udało się wywalczyć srebro
- ocenił Paweł Fajdek.
Przyznał, że czuł, iż jest w stanie powalczyć z Nowickim, dla którego jest to pierwszy złoty medal imprezy mistrzowskiej.
- Ale nie było energii, by dokończyć czwarty obrót. Nie chcę na nic narzekać, ale eliminacje późno się skończyły, nie miałem już nawet siły i ochoty na to, by zrobić siłownię. Musiałbym wrócić do hotelu, a potem jechać na stadion treningowy. Postanowiłem zatem po prostu odpocząć
- zaznaczył Fajdek.