Maria Andrejczyk wygrała eliminacje i awansowała do finału rzutu oszczepem w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Polska lekkoatletka w pierwszej serii rzuciła 65,52. "Cieszę się, że dźwignęłam to wszystko psychicznie" - powiedziała Andrejczyk, która w ostatnim czasie zmagała się z kłopotami zdrowotnymi.
Maria Andrejczyk jest wicemistrzynią olimpijską z Tokio. W 2021 roku była w życiowej formie i ustanowiła rekord Polski wynikiem 71,40. Kwalifikacje na igrzyskach były jej trzecimi i... trzeci raz je wygrała. W Rio de Janeiro skończyło się na miejscu czwartym, a w Tokio na drugim.
Cieszę się, że dźwignęłam to psychicznie, mentalnie, ale ja się tylko zakwalifikowałam. Teraz najważniejszy jest szybki powrót do wioski, regeneracja, analiza startu. W świętym spokoju, bez skoków adrenaliny i kortyzolu trzeba przetrwać do soboty
- powiedziała po eliminacjach popularna "Majka".
Maria Andrejczyk wstała i wybrała... SZYBKI AWANS❗ 🤯
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) August 7, 2024
Sprawa kwalifikacji załatwiona PIERWSZYM rzutem❗ Jeśli Janusz Rozum krzyknął "WOW", to wiedzcie, że coś się dzieje 😅
65,52 m to piąty wynik w tym roku na świecie 💪#TeamPL #HomeOfTheOlympics #Paris2024 pic.twitter.com/fqLyu4vqYA
Przyznała, że cieszy się z mniejszej emocjonalności niż kiedyś. "Jestem w miarę optymalnie przygotowana. Wynik wyszedł ze spokoju, ale w ostatnich krokach pomyślałam sobie: pociągnę mocniej z łapy, żeby była pewność awansu. Ufam swojemu ciału, ufam trenerowi. Wszystko fajnie się składa. Najważniejsza walka jest przede mną w sobotę. Uciekam, izoluję się, a za trzy dni działamy dalej" - powiedziała Andrejczyk.
Maria Andrejczyk podkreśliła: "wierzyłam w siebie zawsze".
Fajnie, że dziś poczułam moc, poczułam ciało. Poczułam też luz, którego nie miałam przez cały sezon. To wszystko zaczyna się technicznie składać na ostatnich treningach przed przyjazdem tutaj. Jest dobrze
- oceniła Polka.