Skrzydłowy reprezentacji Polski koszykarzy Michał Sokołowski jest podbudowany zwycięstwem nad Izraelem (90:85) i wierzy, że zespół stać na wygraną z Niemcami. Biało-czerwoni muszą wygrać w niedzielę z liderami grupy D eliminacji mistrzostw świata 2023, by móc awansować na mundial. „Wszystko jest w naszych rękach” - ocenił Sokołowski.
Niemcy prowadzą z czterema zwycięstwami i jedną porażką, są pewni awansu do drugiej rundy z pierwszego miejsca. Polska, Izrael i Estonia mają bilans 2-3. Do drugiej fazy kwalifikacji koszykarskiego mundialu awansują trzy czołowe zespoły z grupy. To oznacza, że Polacy muszą pokonać Niemców, by zapewnić sobie awans, gdyż w przypadku porażki będą liczyły się małe punkty, a w tych Biało-czerwoni mają gorszy bilans zarówno z Izraelem, jak i Estonią.
W opinii Sokołowskiego niedzielne spotkanie w Bremie rozstrzygnie się nie tylko w sferze fizycznej, ale i psychologicznej.
Nie będzie łatwo. Byliśmy w trudnych sytuacjach w poprzednich latach i podnosiliśmy się, więc jedziemy z nadziejami i wiarą. Mecz z Izraelem pokazał, że wygrywamy i radzimy sobie także w trudnych momentach. Nie mamy nic do stracenia. Wszystko jest w naszych rękach i to jest dobra sytuacja. Musimy to wygrać głową, nogami i sercem
- ocenił Sokołowski, który był jednym z trzech zawodników z ponad 30 minutami spędzonymi na parkiecie w meczu z Izraelem (obok Mateusza Ponitki i A.J. Slaughtera).
Wychowanek MKS Pruszków przyznał, że spotkanie wygrane po dogrywce 90:85 było wymagające nie tylko ze względu na stawkę, rywala, ale i panujące w hali Globus w Lublinie ekstremalne warunki - wysoką temperaturę i wilgotność powietrza.
To był wyczerpujący, długi - przez dogrywkę - i wymagający mecz, grany w ciężkich warunkach, ale wytrzymaliśmy. Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Już w piątek czułem się całkiem ok. Do niedzieli nie będę pamiętał o zmęczeniu po ostatnim gwizdku w Lublinie.
Sokołowski, który z 77 występami i 471 punktami jest w obecnej reprezentacji drugim najbardziej doświadczonym zawodnikiem (po Mateuszu Ponitce - 128 spotkań, 1314 pkt), zostaje w Treviso i chwali sobie występy we Włoszech. To będzie jego trzeci sezon w Serie A.
Uważam, że poziom ligi był w tym sezonie wyższy i bardziej wyrównany niż przed rokiem. Na trzy-cztery kolejki przed końcem mieliśmy szanse na piąte miejsce, ale i… na spadek, tak niewielkie były różnice punktowe w tabeli. Szkoda, że w następnym sezonie nie zagramy w europejskich pucharach (w minionym zespół walczył w Lidze Mistrzów FIBA). Nie awansowaliśmy do play off, a to był warunek występów w tych rozgrywkach.