Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Jaszka apeluje do kolegów grających na mundialu w Egipcie: Chłopaki, spokojnie! Nie podpalajcie się

Polscy piłkarze ręczni w kapitalnym stylu pokonali Brazylię 33:23 i z drugiego miejsca w grupie awansowali do drugiej rundy mistrzostw świata w Egipcie. - Z Brazylią to była deklasacja. Chłopaki pokazali handball na światowym poziomie. Ale najgorszą rzeczą byłoby, gdyby teraz popadli w samozachwyt – uważa brązowy medalista mundialu z 2009 roku, były rozgrywający Biało – Czerwonych, aktualnie trener MMTS Kwidzyn – Bartłomiej Jaszka.

Steindy (talk) 22:31, 18 January 2010 (UTC), CC BY-SA 3.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0>, via Wikimedia Commons

Reprezentacja Polski tak dobrze jak we wtorek z Brazylią, ostatni raz zagrała chyba podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku.

Brazylijczycy to naprawdę nie są ogórki. Wygrana Polaków różnicą dziesięciu bramek ma swoją wymowę. Nasi wysłali rywalom wiadomość – uwaga z nami trzeba się liczyć! Równie ważny jak zwycięstwo jest styl, w jakim zostało osiągnięte. A chłopaków Patryka Rombla naprawdę dobrze się oglądało.

Kto z naszej drużyny ma największe zadatki, żeby zostać gwiazdą mistrzostw w Egipcie?

Cały zespół. Wszyscy zagrali bardzo dobrze. Ale jeśli już mam wystawiać indywidualne cenzurki, to mnie najbardziej zaimponował bramkarz Adam Morawski. Bronił niewiarygodnie. Kapitalnie się ustawiał, miał refleks, instynkt. Naprawdę zaprezentował się imponująco. Zresztą już po raz kolejny, bo w poprzednim pojedynku z Hiszpanią, gdyby nie jego gra, to z mistrzami Europy przegralibyśmy znacznie wyżej niż tylko jedną bramką.

Po pierwszym meczu mundialu nic nie zapowiadało takiej eksplozji formy naszego bramkarza. Przeciwko Tunezji Morawski miał na koncie zero obronionych strzałów. Rywale rzucali w jego bramkę siedem razy i zdobyli siedem goli...

Ale z drugiej strony Adam umiejętnie skracał kąt, wychodził w tempo do szarżujących Tunezyjczyków, przez co obijali słupki i poprzeczkę, albo pudłowali. Żeby bramkarz miał dobre statystyki, musi liczyć na pomoc obrońców. Na takim turnieju może mieć dzień konia raz, może dwa. W większości meczów konieczne jest wsparcie kolegów z defensywy.

Reprezentacja na mundialu spisuje się tak dobrze, że nieobecność gwiazdora PSG Paryż Kamila Syprzaka, w ogóle nie jest odczuwalna.

Wiadomo, ile potrafi Syprzak, ale akurat na pozycji obrotowego deficytu nie ma. Maciek Gębala grając w Lipsku, na co dzień w Bundeslidze rywalizuje z najlepszymi zawodnikami świata. Podobnie Patryk Walczak, zawodnik bardzo mocnego Vardaru Skopje. W Egipcie bardzo dobrze radzi sobie również Dawid Dawydziuk z Azotów Puławy. O tą pozycję jestem spokojny.

A o środek rozegrania? Który z Biało – Czerwonych przypomina panu... Bartłomieja Jaszkę z najlepszych lat?

Domyślam się, że chodzi o Michała Olejniczaka. To duży talent, ale ma zupełnie inne parametry niż ja.

Z trzech grupowych spotkań, Polacy dwa wygrali i raz minimalnie ulegli Hiszpanii. Jest pan zaskoczony tak dobrą postawą Biało – Czerwonych w Afryce? Przed mistrzostwami nikt na nich nie stawiał...

Jak się okazało, to dobrze. Do imprezy rangi mistrzostw świata lepiej przystępować w ciszy, bez napinki i presji oczekiwań. Ta drużyna ma świadomość własnej wartości. Pokazała to przed mundialem wygrywając z Algierią, Rosją i dwukrotnie z Turkami. Oczywiście, im turniej będzie wchodził w coraz bardziej zaawansowaną fazę, tym oczekiwania będą większe. Ale z doświadczenia wiem, że można się od tego odciąć.

Czy po trzech meczach rozegranych przez Polaków, można się już pokusić o prognozę, że Biało – Czerwoni pójdą w wasze ślady i podobnie jak kadra w 2009 roku, wrócą z mistrzostw świata z medalem?

Nie popadajmy w hurraoptymizm. To dopiero początek mistrzostw. Nie wiadomo, co jeszcze może się wydarzyć. Dlatego doradzam chłopakom zachowanie spokoju. Jeszcze nie czas, żeby popadać w samozachwyt. A kibiców proszę, żeby nie pompowali balonika. Dajmy piłkarzom Rombla robić swoje.

Już 21 stycznia Polacy meczem z Urugwajem rozpoczną zmagania w drugiej rundzie. Potem na naszej drodze staną Węgrzy i Niemcy.

Właśnie w takich spotkaniach, jak to z Urugwajem, wielkie znaczenie będzie mieć chłodna głowa. Wszystko wskazuje na to, że nasi łatwo wygrają. Oby tylko z takim przeświadczeniem nie wyszli na parkiet. Bo nadmierna pewność siebie zgubiła już niejednego. W takich starciach trzeba być podwójnie zmobilizowanym. Po Urugwaju żarty się skończą, bo zmierzymy się z Węgrami i Niemcami, a to ścisła światowa czołówka. Te mecze pokażą, w którym miejscu tak naprawdę jest nasza reprezentacja.

Kto jest faworytem do złota?

To dziwny mundial. Rozgrywany przy pustych trybunach, gdzie karty rozdaje koronawirus. Myślę, że najwięcej do powiedzenia mogą mieć Duńczycy, Francuzi, Chorwaci i Norwegowie. Nieobliczalni są Hiszpanie, u których zaczyna się chyba proces zmiany pokoleniowej. Nie lekceważyłbym też Niemców.

 

 

 



Źródło: niezalezna.pl

Piotr Dobrowolski