Iga Świątek odniosła historyczny sukces. Polka pokonała Sofię Kenin i triumfowała w wielkoszlemowym turnieju Rolanda Garrosa. "Ona może być jak Novak Djokovic, albo Monica Seles, ale najważniejsze, żeby pozostała sobą" - powiedziała w rozmowie Niezależna.pl Klaudia Jans-Ignacik. Finalistka French Open w mikście z 2012 roku, a obecnie trenerka tenisa jest pod olbrzymim wrażeniem gry nastolatki z Warszawy.
Nieprawdopodobny triumf Igi Świątek w finale French Open z Sofią Kenin.
Klaudia Jans-Ignacik: Tak, to był nie najgorszy mecz (śmiech). A tak na poważnie, to historia dzieje się na naszych oczach i czuje się zaszczycona, że mogę komentować takie wydarzenie.
Jak Pani ocenia pojedynek Polki z Amerykanką? Po dość nerwowej pierwszej partii Iga szła jak burza do zwycięstwa.
Kluczowy był pierwszy set. Świątek bardzo dobrze zaczęła. Później Kenin wróciła do gry i postawiła trudne warunki, ale najważniejsze było zwycięskie zakończenie tej partii. Wtedy widziałam, że Iga już idzie jak po swoje, że nerwy już ją całkiem opuściły.
Później istotna była sytuacja, gdy rywalka skorzystała z przerwy medycznej. Można się było obawiać, że to trochę wytrąci Igę z rytmu. Mogła dojść dodatkowa presja, że gra z kontuzjowaną rywalką, ale nic takiego się nie stało i Polka dokończyła mecz w znakomitym stylu. Tak zresztą grała w całym turnieju.
Przed finałem Pani i Wojciech Fibak stwierdziliście, że Iga jest faworytką. Boris Becker uważał natomiast, że kluczowe będzie doświadczenie Sofii Kenin i to ona będzie górą.
Zaskoczyła mnie ta opinia Beckera. Kenin zagrała jeden finał i wygrała, wcześniej Bianca Andrescu też wygrała debiutując w finale, więc to doświadczenie nie miało tu większego znaczenia. To już nie te czasy, gdy zawodnicy bardzo stopniowo odnosili kolejne sukcesy.
A jak się Pani odnosi do opinii, że Iga Światek może być Novakiem Djokovicem kobiecego tenisa?
Może być Novakiem Djokovicem, może być Moniką Seles. Obojętne jak to nazwiemy. Najważniejsze, żeby była Igą Świątek i pisała własną historię, nie oglądając się na nikogo.