Miami Heat triumfowali w Konferencji Wschodniej i po sześciu latach zagrają w finale ligi NBA. Ich rywalem będzie Los Angeles Lakers w składzie z LeBronem Jamesem, który w przeszłości pomógł Heat w zdobyciu dwóch tytułów. Teraz chce sięgnąć po mistrzostwo z „Jeziorowcami”.
W niedzielę zespół z Miami pokonał Boston Celtics 125:113 i w rywalizacji do czterech zwycięstw w finale na Wschodzie triumfował 4-2. To oznacza, że Heat będą mieli szansę na zdobycie czwartego mistrzostwa NBA.
Najlepszym zawodnikiem Heat w ostatnim spotkaniu z Celtics w Orlando (tam odbywają się mecze w czasie pandemii koronawirusa) był Edrice Adebayo, który zdobył 32 punkty oraz miał 14 zbiórek i pięć asyst.
Do przerwy Heat prowadzili różnicą zaledwie dwóch punktów – 62:60, po trzeciej kwarcie nadal minimalnie wygrywali 88:86, a decydująca okazała się czwarta część gry, zdecydowanie wygrana przez koszykarzy z Florydy.
To była wspaniała seria, a Celtics byli znakomitym przeciwnikiem. Przy tak wyrównanej walce nie zdziwiłbym się, jeśli decydowałby dopiero siódmy mecz. Jesteśmy zaszczyceni, że graliśmy w takim finale i udało się awansować do kolejnego etapu
– podkreślił trener Heat Erik Spoelstra.
Lakers po 10 latach przerwy staną przed szansą wywalczenia mistrzostwa ligi. Na Zachodzie wygrali 4-1 z Denver Nuggets. „Jeziorowcy” do finału dotarli po raz 32. Żaden inny klub nie grał w nim tak często. Na koncie mają 16 tytułów mistrzowskich, a 17 może się pochwalić Boston Celtics. Spoelstra przyznał:
Wiemy, z kim mamy do czynienia w finale.
Gwiazdą Los Angeles Lakers jest LeBron James, który wcześniej sięgnął po dwa tytułu mistrzowskie z Miami Heat. Pierwsze spotkanie wielkiego finału NBA już w środę.