Grzegorz Fijałek i Michał Bryl jako jedyna z czołowych polskich par w siatkówce plażowej zaczną sezon jeszcze w tym roku kalendarzowym. Zawodnicy, którzy mają dobrą sytuację w rankingu olimpijskim, wystąpią w tym tygodniu w turnieju World Tour w Chetumal.
Obecnie pewne występu w igrzyskach w Tokio są po trzy duety (kwalifikacja jest dla kraju, a nie imienna) u kobiet i mężczyzn - tegoroczni mistrzowie świata oraz po dwie pary, które przepustkę wywalczyły we wrześniowym turnieju kwalifikacyjnym. Na podstawie rankingu z 15 czerwca awans zapewni sobie po 15 duetów każdej płci. Ostatnią szansą będzie zaś Puchar Kontynentalny, który zakończy się 1 lipca i wyłoni po pięciu uczestników igrzysk. W olimpijskich zmaganiach może wystąpić maksymalnie po dwie pary jednej płci z danego kraju.
Fijałek i Bryl obecnie plasują się w rankingu na szóstej pozycji.
"Nie chcę zapeszać, ale tak naprawdę tylko jakiś kataklizm mógłby im odebrać awans. W ich wypadku przyszły rok będziemy planować tylko i wyłącznie pod optymalne przygotowanie do igrzysk"
- zaznaczył trener polskiej kadry mężczyzn Grzegorz Klimek.
W trudniejszej sytuacji są Piotr Kantor i Bartosz Łosiak. W tym roku często zmagali się z kłopotami zdrowotnymi, co sprawiło, że spadli na 16. pozycję.
"Z tego, co liczyłem, to z 12 tygodni turniejowych w siedmiu grali z kontuzją, z czego w czterech nie dokończyli zawodów. Medal mistrzostw Europy, a może nawet tytuł, uciekł im przez uraz. Ale nie załamujemy rąk, walczymy dalej. Nasza pozycja w rankingu jest cały czas dobra" - ocenił szkoleniowiec.
W podobnym tonie wypowiadają się obaj siatkarze z tego duetu.
"Trudno wskazać liczbę punktów, która będzie potrzebna, by awansować z rankingu. Wiele zależy od tego, jak będą się spisywać rywale. Jeśli kłopoty zdrowotne nam znów nie przeszkodzą, to wszystko będzie w naszych rękach. Czy wyczerpaliśmy już limit pecha w ostatnim sezonie? Tak myślałem już po drugiej kontuzji, a potem przydarzyła się trzecia..."
- powiedział Kantor.
On i Łosiak ostatnie tygodnie spędzili na przygotowaniach najpierw w Olsztynie, a potem w Spale. Pierwotnie mieli wystąpić w czterogwiazdowych zawodach w Chetumal, ale kilka dni temu zmienili zdanie.
"Taką decyzję podjęliśmy po rozmowie z trenerem. Braliśmy pod uwagę kilka aspektów. Mamy teraz kilka tygodni przerwy, którą wykorzystamy na leczenie, bo priorytetem teraz jest zdrowie" - podkreślił 27-letni blokujący z tej pary.
Nowy sezon w WT w przyszłym roku zaczną też Kinga Wojtasik i Katarzyna Kociołek, które od trzech tygodni trenują w Spale.
"Będziemy tu się przygotowywać do końca roku i potem jeszcze cały styczeń. Chcemy zacząć sezon lutową imprezą w Australii, o ile ona się odbędzie, bo dochodzą do nas głosy, że może być inaczej" - zaznaczyła 29-letnia zawodniczka.
Ona i jej partnerka w rankingu olimpijskim sklasyfikowane są na 19. pozycji.
"By awansować na igrzyska na tej podstawie musiałybyśmy we wszystkich startach zajmować wysokie lokaty. Na naszą niekorzyść działa też to, że w tym okresie nie ma żadnych turniejów pięciogwiazdkowych, które są najlepiej punktowane. Będziemy walczyć, ale do walki o miejsce w rankingu przystąpimy bez spinania się"
- podkreśliła Wojtasik.
Latem prowadzenie najlepszego kobiecego duetu w kraju przejął mąż tej zawodniczki Damian, który dotychczas był asystentem Srdjana Veckova. Serb z uwagi na brak satysfakcjonujących wyników zajął się wówczas prowadzeniem młodszych kadrowiczek i miał to kontynuować w przyszłym roku.
"Ostatecznie jednak odszedł i teraz z dziewczynami pracują Maciej Kosiak i Łukasz Fijałek, który po igrzyskach ma się zająć seniorkami" - wspomniała Wojtasik.
Podobnie jak w poprzednim sezonie w cyklu WT obowiązuje pięciostopniowa skala "gwiazdkowa" (im więcej, tym wyższa ranga).
Od dawna stałym elementem kalendarza jest impreza w Polsce. W latach 2018-19 gospodarzem była Warszawa. W kalendarzu na nowy sezon stolica też widnieje jako lokalizacja czterogwiazdkowych zawodów w dniach 27-31 maja. Jest przy tym jednak adnotacja, że miejsce rozegrania turnieju ma być jeszcze potwierdzone.