Biało-czerwone do 50. w historii meczu ze Szwecją przystąpiły w identycznym składzie jak z Hiszpanią. Obu zespołom zostały zaliczone porażki z pierwszej fazy turnieju, odpowiednio, z Francją i Węgrami.
Już w pierwszej akcji Polek Kristin Thorleifsdottir otrzymała karę dwuminutową. Podobnie szybko zespół biało-czerwonych osłabiły Paulina Uścinowicz i Daria Michalak. Ta druga za trafienie przy rzucie piłką w głowę jednej z najlepszych bramkarek po pierwszej rundzie Johanny Bundsen. Skandynawki objęły prowadzenie 2:0. Kontaktowy gol Moniki Kobylińskiej tylko na chwilę zmniejszył straty, gdyż rywalki ponownie dwukrotnie trafiły.
𝐅𝐚𝐤𝐢𝐧𝐠 the defence and then sending up a 𝗿𝗼𝗰𝗸𝗲𝘁 🚀𝐄𝐦𝐦𝐚 𝐋𝐢𝐧𝐝𝐪𝐯𝐢𝐬𝐭 does everything right 😳#ehfeuro2024 #catchthespirit pic.twitter.com/wdFXGI1CIb
— EHF EURO (@EHFEURO) December 5, 2024
Podopieczne Arne Senstada grały w defensywie mało agresywnie, co trener szybko wychwycił, biorąc czas. Gra 7-6, bez bramkarki, miała być panaceum na brak skuteczności. Adrianna Płaczek, która czterokrotnie nie zatrzymała piłki po strzałach rywalek, szybko została zastąpiona przez Paulinę Wdowiak. Polki w ataku pozycyjnym z mozołem, ale udanie punktowały. Magdalena Drażyk po indywidualnej akcji doprowadziła do remisu (7:7).
𝙋𝙖𝙨𝙨𝙞𝙫𝙚 𝙥𝙡𝙖𝙮? Not a problem if you have 𝙆𝙤𝙗𝙮𝙡𝙞𝙣𝙨𝙠𝙖 in your team 😮💨#ehfeuro2024 #catchthespirit pic.twitter.com/HBl2W8Fe7x
— EHF EURO (@EHFEURO) December 5, 2024
Z czwartym zespołem igrzysk olimpijskich biało-czerwone długo toczyły wyrównany bój. Ich defensywa była coraz trudniejsza do sforsowania. Między słupkami pokazała się trzecia z polskich bramkarek, Barbara Zima. Rotacja na tej pozycji odbywała się przez całe spotkanie. Największe kłopoty sprawiała niezwykle skuteczna szwedzka prawoskrzydłowa Nathalie Hagman. Radość z pierwszego prowadzenia Polek (12:11) zmąciło kolejne wykluczenie. W tym okresie drużyny grały gol za gol. Pusta polska bramka dawała szanse Skandynawkom. Ich bramkarka Bundsen tuż przed przerwą dwoma celnymi rzutami przez całe boisko ustaliła korzystny dla jej zespołu wynik pierwszej połowy (17:15).
Po wznowieniu Polki dalej kontynuowały grę na dwie obrotowe. Szwedki skwapliwie z tego korzystały i zaczęły powiększać przewagę (21:16). Bundsen między słupkami stawała się coraz większą przeszkodą do pokonania. Akcje biało-czerwonych straciły na dynamice. Senstad ponownie skorzystał z 60-sekundowej przerwy. Okres ośmiu minut bez gola sprytnie zakończyła Dagmara Nocuń.
Kolejne osłabienie biało-czerwonych nastąpiło po czerwonej kartce dla Marleny Urbańskiej w 50. minucie za uderzenie w twarz rywalki przy próbie bloku. Wysokie prowadzenie drużyny Tomasa Axnera nie malało. Szwedzki szkoleniowiec miał dodatkowe powody do zadowolenia, gdyż dwie z bramek zdobyła jego córka Tyra. Poziom emocji był znacznie mniejszy niż przed przerwą. Niewiadomą pozostawały jedynie rozmiary zwycięstwa Szwedek. Najlepszą zawodniczką meczu (MVP) wybrano ich rozgrywającą Jaminę Roberts. W kolejnym meczu Polki w piątek o 20.30 zmierzą się z Węgierkami.