Co z tego, że piłkarze Lecha grają - podobno - najefektowniejszą piłkę w Ekstraklasie, skoro w tym sezonie jeszcze nie wygrali meczu. W drugiej kolejce na własne życzenie zremisowali z Wisłą Płock 2:2. Oba gole dla "Nafciarzy" padły po rzutach karnych, sprokurowanych przez nieodpowiedzialne zachowanie obrońców Kolejorza.
Wszystko wskazuje na to, że starcie z Wisłą Płock było dla Kamila Jóźwiaka ostatnim w barwach Lecha. Lider młodzieżowej reprezentacji Polski jest już ponoć po słowie z Derby County i lada dzień przeniesie się do drugiej ligi angielskiej. Może perspektywa rychłego wyjazdu zdekoncentrowała filigranowego skrzydłowego, bo w meczu z "Nafciarzami" Jóźwiak był mniej efektywny niż zwykle. Ale nawet przy jego słabszej postawie, Lech i tak był zdecydowanym faworytem tej konfrontacji. Poznaniacy mieli coś do udowodnienia swoim kibicom, bo przed tygodniem chociaż do 82. minuty prowadzili w Lubinie, to ostatecznie przegrali z Zagłębiem 1:2.
Zgoda, Lech jest faworytem, ale opracowaliśmy plan, dzięki któremu zaskoczymy rywali - zapowiadał przed meczem trener Płocka Radosław Sobolewski.
I po zaledwie 16. minutach gry, jego słowa znalazły potwierdzenie na boisku. Odważna akcja Wisły, dośrodkowanie w pole karne gospodarzy, Alan Uryga uderzył głową, piłka trafiła w rękę obrońcy Lecha Lubomira Satki. Nie ma wątpliwości - karny. Mateusz Szwoch walnął jak z katapulty i goście prowadzili. Na 2:0 powinien jeszcze przed przerwą podwyższyć Cillian Sheridan, ale przegrał pojedynek z bramkarzem Kolejorza Filipem Bednarkiem.
🕕 90'+5 🔚 Koniec meczu. W 2. ligowym spotkaniu tego sezonu remisujemy z Wisłą Płock
— Lech Poznań (@LechPoznan) August 30, 2020
__#LPOWPŁ 2:2 pic.twitter.com/ExuT4DMXoD
W rewanżu bliski wyrównania był Mikael Ishak, ale z bliska trafił w słupek.
W drugiej połowie nie mający nic do stracenia gospodarze nastawili się na frontalny atak. W 57. minucie po kapitalnym zagraniu Pedro Tiby, Ishak doprowadził do wyrównania, Szwed jest w takim gazie, że jeśli utrzyma formę, to kibice szybko zapomną o innym snajperze wyborowym - Christianie Gytkjaerze, który latem odszedł do włoskiej Monzy.
Dziewięć minut później poznaniacy już prowadzili, Za linię obrony zagrał Jakub Moder, a Jakub Kamiński głową przelobował Krzysztofa Kamińskiego. Lech zaatakował z jeszcze większą pasją. Piłkarze Dariusza Żurawia chcieli szybko zdobyć trzeciego gola i zamknąć mecz. Nie udało się. Co więcej, w 87. minucie Robert Gumny bezmyślnie sfaulował Norwega Torgila Gjertsena i goście zarobili drugi rzut karny, który na gola zamienił rezerwowy Patryk Tuszyński.
💥 W taki sposób Patryk Tuszyński wyrównał stan rywalizacji w meczu z @LechPoznan (2:2). ⚽
— WislaPlockSA (🏠) (@WislaPlockSA) August 30, 2020
Skrót spotkania znajdziecie tutaj. 👉 https://t.co/fz6ZKhCCVb#LPOWPŁ pic.twitter.com/3VVWNbQ7q4
Graczom Lecha na pocieszenie pozostaje fakt, że ich stadion wciąż jest twierdzą nie do zdobycia. Przy Bułgarskiej piłkarze Kolejorza w 2020 roku przegrali tylko raz.