PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Dobrze, że państwo tego nie widzieli

Wstyd i beznadzieja - Legia Warszawa zremisowała 0:0 z Sheriffem Tiraspol i nie zagra w tegorocznej edycji Ligi Europy. Dla warszawskiego klubu przyzwyczajonego do corocznej gry w pucharach to katastrofa wizerunkowa i finansowa.

Tomasz Hamrat/Gazeta Polska

Była 39.minuta, kiedy Michał Pazdan zapłacił za bezmyślność najwyższą cenę - legionista ścigał się na własnej połowie z Ziguyem Badibangą i powalił go na ziemię. Sędzia pokazał stoperowi Legii tylko żółtą kartkę, ale ten dogonił arbitra i pociągnął go za ramię. Decyzja mogła być tylko jedna - Pazdan naruszył nietykalność sędziego i z czerwoną kartką musiał opuścić boisko.

Był to zdecydowanie najciekawszy moment słabej pierwszej połowy, w której warszawianie nie potrafili zagrozić gospodarzom. Na początku tylko szarpnął Michał Kucharczyk w duecie z Dominikiem Nagyem, ale większość akcji kończyła się w okolicach 16. metra. Sheriff nastawił się na kontry - Badibanga od początku sprawdzał czujność defensywy Legii, kontrolując jednocześnie grę w środku pola. W drugiej połowie osłabiona Legia grała jeszcze gorzej, choć chwilę po wznowieniu gry stanęła przed kapitalną szansą. Kasper Hamalainen fatalnie spudłował jednak głową z zaledwie sześciu metrów. Potem nacierali już tylko gospodarze, ale zamiast w bramkę Arkadiusza Malarza strzelali w trybuny. Po ostatnim gwizdku Wojskowi leżeli na murawie i płakali, a Sheriff świętował.

Przed meczem legioniści powtarzali, że wierzą w awans. Wspierać ich do stolicy samozwańczej republiki Naddniestrza wybrało się 250 kibiców, którzy mieli okazję zapoznać się z egzotyką miejsca, w którym upokorzenia doznała ich drużyna. Zaniedbany, postkomunistyczny Tyraspol w całości kontrolowany jest przez firmę Sheriff, założoną przez byłych agentów KGB - Wiktora Gushana i Ilyę Kazmaly'ego. Do Sherrifa należą wszystkie obszary biznesu, poczynając od banków i stacji benzynowych, poprzez operatora komórek, do sieci supermarketów. Koncern produkuje nawet własną herbatę, nic więc dziwnego, że w jego mackach znajduje się także miejscowy klub. Ten jest wizytówką Naddniestrza, które nie jest uznawany przez nikogo, a zarazem działa jak autonomiczne państwo. Stadion Sheriffa z piękną wieloboiskową bazą sportową, której mógłby pozazdrościć każdy polski klub, aż kłuje w oczy, gdy zestawi się go z szarymi ulicami Tyraspola. - W mieście nie ma niczego poza kantorami i barami. W centralnym miejscu postawili pomnik Lenina, ale fotografować go nie można, bo zakaz. Przynajmniej wódkę mają tanią - litr za niecałe 9 złotych - opowiadali kibice Wojskowych.

Państwo w państwie pokazało też, że ma głęboko gdzieś europejskie standardy - Sheriff nie zgodził się na sprzedaż praw do transmisji Telewizji Polskiej, która pokazywała poprzednie mecze Legii w europejskich pucharach. Monopolista odrzucił wszystkie oferty, mimo że negocjacje trwały do czwartkowego popołudnia. Może to i dobrze, bo od patrzenia na grę obu drużyn bolały oczy. Legia odpadła, remisując 0:0 na piłkarskiej prowincji, a wcześniej 1:1 w Warszawie. Ten wynik to wstyd, ale przede wszystkim cios w budżet klubu - awans do Ligi Europy był dla Legii absolutnym planem minimum na ten sezon.

Sheriff - Legia 0:0 (0:0), pierwszy mecz 1:1, awans: Sheriff

Sheriff: Mikulić - Sušić, Posmac, Kulušić, Cristiano - Bayala, Brezovec (65. Balima), Anton, de Nooijer, Tripić (77. Oliveira) - Badibanga (60. Jairo). Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hloušek - Kucharczyk (84. Szymański), Jodłowiec (76. Sadiku), Moulin, Mączyński, Nagy (65. Pereira) - Hamalainen.

żółte kartki: Balima, Cristiano, Jairo - Nagy, Pazdan, Dąbrowski, Kucharczyk czerwona kartka: Michał Pazdan (38. min za drugą żółtą) sędziował: I. Bebek (Chorwacja). widzów: 7500.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Sheriff Tiraspol #Liga Europy #Legia Warszawa

Małgorzata Chłopaś