Arkadiusz Onyszko - były reprezentant Polski, a obecnie trener - po spotkaniu piłkarskiej Ligi Narodów z Włochami uważa, że w ocenie gry biało-czerwonych często popadamy w skrajności. "Dajmy Jerzemu Brzęczkowi kredyt zaufania" - mówi w rozmowie z Niezalezna.pl i apeluje o szacunek dla Roberta Lewandowskiego.
Po przegranym 0:1 meczu z Holandią w Lidze Narodów był Pan jedną z nielicznych osób, które publicznie broniły Jerzego Brzęczka. Jak pan się czuje teraz, po dwóch zwycięstwach biało-czerwonych i wczorajszym remisie kadry z Włochami.
Arkadiusz Onyszko: Bardzo dobrze, chodzę uśmiechnięty. Powiem szczerze, że czekałem na przeprosiny, bo spadła na mnie duża krytyka, gdy stanąłem w obronie selekcjonera. Mam teraz satysfakcję, bo te ostatnie mecze Polaków wyglądały fajnie. Trener Brzęczek wprowadził dużo młodych zawodników i widać, że jest przyszłość przed tą reprezentacją.
Brzęczek ostatnio odważnie stawia na młodych. To dobry kierunek przed zbliżającym się EURO, czy może jest zbyt późno na wprowadzanie nowych piłkarzy do reprezentacji?
Nigdy nie jest za późno. Widzimy na przykładzie Jakuba Modera, co w piłce może się stać przez rok czy nawet kilka miesięcy. Jego talent wystrzelił błyskawicznie. Wspaniale zaprezentował się też Sebastian Walukiewicz, jest jeszcze chociażby Michał Karbownik z Legii. W piłce nożnej rok czasu to są lata świetlne. Pamiętajmy też, że młodzi zawodnicy są niedoświadczeni, ale to są ludzie głodni sukcesu, niezmanierowani pieniędzmi. Myślę, że to może być pozytywny impuls dla reprezentacji.
Łukasz Fabiański w meczu z Włochami udowodnił, że jest znakomitym fachowcem i w reprezentacji nie zawodzi. Numerem jeden jest natomiast Wojciech Szczęsny. Z Finlandią debiutował Bartosz Drągowski, a Rafał Gikiewicz zbiera fantastyczne noty w Bundeslidze i mówi, że od nikogo - może poza Szczęsnym - w kadrze nie czuje się gorszy. Jak Pan - jako specjalista - widzi hierarchię w kadrze na tej pozycji.
Jeżeli chodzi o obsadę bramki, to przez długie lata nie będziemy się musieli martwić. Polska słynie z doskonałych bramkarzy, mamy wybitnych fachowców, którzy występują w wielkich klubach. Dla mnie nie ma wielkiej różnicy czy gra Fabiański czy Szczęsny - bo ich poziom jest wyrównany. Nie chciałbym być tu w skórze trenera, bo zawsze ten, którego posadzi się na ławce może się czuć lekko rozgoryczony.
Robert Lewandowski jest nieoceniony dla reprezentacji, jednak nie można nie zauważyć, że nagrodę dla Piłkarza Roku UEFA zdobył głównie za występy w Bayernie Monachium. Czy selekcjoner potrafi wykorzystać potencjał naszego najlepszego piłkarza.
Musimy pamiętać, że gra w klubie i w reprezentacji to są różne rzeczy. Tam piłkarze są bardziej zgrani, mają codziennie wspólne treningi, doskonale znają taktykę. Natomiast na reprezentacje przyjeżdża się raz na miesiąc, albo rzadziej. Tutaj rola trenera jest inna niż w klubie. Robert Lewandowski to jednak jeden z najlepszych, jeżeli nie najlepszy piłkarz świata. Zaskoczyły mnie też niektóre komentarze po meczu z Włochami, że Lewandowski musi się obawiać młodszych piłkarzy. Takie opinie są nie na miejscu, Lewandowskiego powinno się szanować.
Mimo głośniej w mediach krytyki reprezentacji, spójrzmy na tabelę Ligi Narodów. Na półmetku rozgrywek na pierwszym miejscu Włochy z pięcioma punktami, a następnie Holandia i Polska po cztery. Po środowym meczu z Bośnią i Hercegowiną może to wyglądać nawet lepiej.
Również dlatego stanąłem w obronie trenera Brzęczka. Nie widzę żadnych podstaw, żeby krytykować go po przegranej z Holandią. Pamiętajmy - reprezentacja spotkała się wtedy po dziesięciu miesiącach niebytu. Piłkarze często przygotowali się przez pandemie koronawirusa w różny sposób. Biało-czerwoni z pierwszego miejsca w grupie awansowali na EURO, a jeżeli wygrają w środę to mogą być na pierwszym miejscu w grupie Ligi Narodów. Trzeba trochę ważyć opinie. Nie powinniśmy reagować w sposób skrajny ani po zwycięstwach, ani po porażkach. Dajmy trenerowi kredyt zaufania.