Sytuacja sławnego śląskiego klubu jest dramatyczna. Czternastokrotny mistrz Polski w 2020 roku obchodzi stulecie swojego powstania. Obecnie nie wiadomo jednak czy wystartuje w rozgrywkach III ligi. Klub jest mocno zadłużony i nie ma pieniędzy na wypłaty.
Od kilu miesięcy nie ma w kasie klubu ani grosza. Strajkują pracownicy, a drużyna, która za kilka dni ma rozpocząć rozgrywki, nie trenuje ze względu na zaległości finansowe. W niedzielę wiceprezes zarządu klubu Marcin Waszczuk wystosował na oficjalnym portalu Ruchu Chorzów dramatyczny apel o pomoc.
Jego zdaniem tylko na początek Niebiescy potrzebują 600 tys. złotych. Jak przypomina „Przegląd Sportowy” Ruch ma także inne zobowiązania, musi spłacić raty układu sądowego z wierzycielami (400 tys. zł) oraz dług licencyjny (780 tys. zł). Marcin Waszczuk zapewnia, że pieniądze będą, ale nie wiadomo jak szybko.
„Pierwsze środki udało się załatwić, pomógł nam w tym sponsor. Czekamy na przelew. Jesteśmy gotowi do wypłat dla zawodników, trenerów i piłkarzy. Robię wszystko, aby Niebiescy grali w trzeciej lidze. Nie przyszedłem tutaj, aby gasić pożar, ale regularnie załatwiać środki finansowe”
- twierdzi wiceprezes.
„Po 99 latach, w przededniu 100 - lecia Klubu, Ruch Chorzów stoi na krawędzi i za chwilę może być za późno. Kolejne zarządy poprzez niegospodarne zarządzanie klubem, doprowadziły tę naszą „Legendę bez końca” na skraj przepaści. Sytuacja Niebieskich jest dramatyczna, a pikanterii dodaje fakt, że całoroczny budżet klubu na ten rok może wciąż być przyzwoity, ale właśnie teraz i przez najbliższy tydzień może dojść do upadku naszej Niebieskiej Legendy.
Klub ma podpisaną umowę z Miastem Chorzów na 4 mln, są sponsorzy, którzy przekażą lada dzień kolejne 0,5 mln zł, a w perspektywie paru miesięcy możemy otrzymać kolejne wsparcie, które pozwoli Klubowi ustabilizować sytuację.
Jednakże teraz nasi Pracownicy strajkują, a za chwilę zawodnicy nie przystąpią do rozgrywek, bo Klub wobec nich zalega z pensjami od 3 do 6 miesięcy. Ludzie nie mają za co żyć i po kolejnych latach zwodzenia za nos, powiedzieli „dość”! - napisał wiceprezes w specjalnym apelu do sympatyków klubu.
Tymczasem znaczna część kibiców Ruchu Chorzów, jak pisze „Przegląd Sportowy”, przeciwna jest ratowaniu zadłużonej spółki. Jak twierdzą, nie uratuje jej ani 600 tysięcy ani milion złotych. Kibice chcą, aby Niebiescy rozpoczęli od nowa, bez finansowego garbu i odbudowali się w oparciu o UKS Ruch Chorzów, występujący w klasie B. Fani zapowiedzieli, że w nowych rozgrywkach będą wspierać właśnie UKS.