Dla białoruskiego dyktatora mistrzostwa świata w hokeju we własnym kraju to spełnienie najskrytszych marzeń. Białoruś już od lat starała się o prawo organizacji turnieju. Udało się dopiero teraz. Łukaszenka z uznaniem wyraził się w tym kontekście o Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie i jej prezesie René Faselu, którzy nie ugięli się pod naciskami, wykazali się „bezkompromisowością i wiernością sportowym ideałom”. – To męstwo. Nie tak łatwo wytrzymać takie naciski, mieszkając na Zachodzie – oznajmił.
Dyktator uwielbia hokej, sam uważa się za znakomitego hokeistę, często można go też zobaczyć na tafli. Tak było na początku roku, kiedy razem z Władimirem Putinem wystąpił w jednej drużynie podczas pokazowego meczu w Soczi. Rywale złożeni byli ze znanych rosyjskich hokeistów. Wynik nie mógł być inny – spotkanie zakończyło się triumfem tandemu Putin-Łukaszenka 13:2.
Co roku organizuje też Bożonarodzeniowy Turniej o Puchar Prezydenta Białorusi, który nazywa nieoficjalnymi mistrzostwami świata amatorów w hokeju. Sam wtedy wkłada kask i łyżwy, a jego „drużyna prezydenta” przeważnie nie ma sobie równych. W minione święta w finale pokonał amatorską reprezentację Rosji.
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".