Ponad 15 000 złotych na rzecz powoda, przeprosiny na łamach \"Polityki\" oraz zwrot kosztów postępowania zasądził Sąd Okręgowy w Warszawie w sprawie dotyczącej plakatu \"Achtung Russia\" Wojciecha Korkucia. Znany grafik, współpracujący m.in. z Gazetą Polską, pozwał tygodnik „Polityka” za niezgodne z prawem wykorzystanie jego plakatu.
Wojciech Korkuć - znany grafik i plakacista - wygrał w I instancji proces z wydawcą tygodnika "Polityka". Chodziło o bezprawne wykorzystanie na łamach magazynu jego plakatu "Achtung Russia". Sąd Okręgowy w Warszawie zadecydował, że Polityka sp. z o.o. musi zapłacić artyście łącznie ponad 15 tys. złotych, opłacić koszty procesowe oraz zamieścić na 2. stronie tygodnika "Polityka" przeprosiny o następującej treści:
Informujemy, że autorem plakatu "Achtung Russia!", stanowiącego ilustrację artykułu zatytułowanego "10 znaków roku 2014" opublikowanego dnia 17 grudnia 2014 r. w tygodniku "polityka" nr 51/52 (2989) jest Pan Wojciech Korkuć. Wydawca Polityki przeprasza za naruszenie przysługujących panu Wojciechowi Korkuciowi autorskich praw majątkowych do plakatu wobec wykorzystania utworu plastycznego autorstwa Wojciecha Korkucia bez uprzedniego uzyskania zezwolenia artysty, a także bez wskazania osoby będącej autorem plakatu. Niniejsze oświadczenie zostało opublikowane w wyniku przegranego procesu sądowego
Podczas procesu radca "Polityki" twierdził, że "do naruszenia praw autorskich doszło wskutek błędu".
To bezsporne, że doszło do naruszenia praw osobistych autora, ale stało się to wskutek błędu – plakat uległ zmniejszeniu i podpis odautorski stał się nieczytelny
– mówił w sądzie radca „Polityki” Krzysztof Pluta.
Te argumenty obalał Wojciech Korkuć.
Jeżeli naruszono prawa cytatu, nie można mówić o dozwolonym użyciu
– mówił.
Dlatego doszło do naruszenia jego praw autorskich. Artysta zeznawał też w sądzie, że ucierpiał jego wizerunek w związku z łączeniem go z tygodnikiem.
Moje poglądy, skrajnie odmienne od tego, co przedstawiała przez lata i przedstawia nadal „Polityka”, są powszechnie znane i zarzucano mi, że wbrew temu, co głoszę, podjąłem współpracę z redakcją o tak złej proweniencji
– mówił artysta, nawiązując do tego, że w tygodniku zatrudniano prominentów PRL i głoszono komunistyczne hasło „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się”.