"Kierownictwo MON całkowicie straciło kontrolę nad tym co dzieje się wojsku. W wyniku niechlujstwa i braku nadzoru mogło dojść do olbrzymiej tragedii" - pisze poseł PiS Mariusz Błaszczak. Były szef MON nawiązuje do skandalu, po którym rozpoczęto szukanie kozła ofiarnego. Ukarano żołnierzy, których wrzucono - nomen omen - "na minę". A wojskowi, którzy powinni mieć sobie najwięcej do zarzucenia, pozostają bezkarni. Pytanie, gdzie były SKW i Żandarmeria Wojskowa, które powinny nadzorować ten transport.
Gen. dyw. Artur Kępczyński został dziś odwołany ze stanowiska Szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych. Nagła dymisja, jak się okazuje, wiąże się z dużym skandalem.
Kulisy tego, co stało za dymisją generała Kępczyńskiego, ujawnił Onet. chodzi o sytuację z ubiegłego roku. Na początku lipca z Hajnówki wyruszył pociąg, który miał przewieźć miny przeciwpancerne na zachód Polski. Transport do Mostów pod Szczecinem dojechał na miejsce 4 lipca o godz. 23:30. Przyjął go wartownik, choć na miejscu powinien być obecny również szef składu amunicji. Rozładunek prowadzony miał być przez nieprzeszkolonych żołnierzy, a miny miały zostać wyładowane na rampę, widoczne były z góry. Brak profesjonalizmu to był jednak dopiero początek kłopotów.
W połowie lipca okazało się, że brakuje pięciu palet z minami. Mimo intensywnych poszukiwań, nie znaleziono ich. A wagony, w których przewieziono miny, oddano z powrotem do PKP. Jak się okazało, wagon zdołał przejechać już daleką drogę. Poznań, Warszawa, Białystok, aż w końcu dotarł na magazyn sklepów meblowych niedaleko miejscowości Orla. W wagonie przybyli na miejsce żołnierze znaleźli 200 zagubionych min, czyli ponad 2,2 tony materiału wybuchowego. Ładunek jeździł przez 11 dni cywilnym wagonem.
Po fakcie rozpoczęły się kontrole, które doprowadziły do stawiania zarzutów szeregowym żołnierzom, którym kazano wykonywać działania przy transporcie i rozładunku, mimo, że wcześniej ich nie przeszkolono. Onet informuje, że jeden z żołnierzy popełnił samobójstwo, inny - przeżył próbę samobójczą. Żołnierze twierdzą, że to efekt szukania kozła ofiarnego całej sytuacji.
Warto podkreślić, że tego typu transport powinien być bezwzględnie przeprowadzony pod nadzorem Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Żandarmerii Wojskowej. Ale szefowie tych służb, które w tym przypadku zawiodły najbardziej, stanowisk nie stracili.
Dlaczego stanowisko stracił tylko generał odpowiadający za logistykę, a szef neoSKW lub komendant Żandarmerii Wojskowej, którzy powinni odpowiadać za zabezpieczenie takiego transportu nie ponieśli konsekwencji?
NIEBYWAŁE! Ponad 200 zgubionych min przeciwpancernych podróżowało sobie po Polsce. Gdzie był w tym czasie @KosiniakKamysz lub wiceminister z PO? Kierownictwo @MON_GOV_PL całkowicie straciło kontrolę nad tym co dzieje się wojsku. W wyniku niechlujstwa i braku nadzoru mogło dojść… pic.twitter.com/751LI1N8Wz
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) January 9, 2025
Niewyobrażalny skandal❗️
— Andrzej Śliwka 🇵🇱 (@SliwkaAndrzej) January 9, 2025
Gdzie SKW⁉️ Co robiła Żandarmeria Wojskow⁉️ Dlaczego wiceminister odpowiedzialny za infrastrukturę Cezary Tomczyk jeszcze nie został zdymisjonowany⁉️ pic.twitter.com/n0nHwmG9KB