- Jestem zaskoczony, że Michał Żebrowski w tym bierze udział, to jest naprawdę wielkie rozczarowanie - mówi portalowi niezalezna.pl znany aktor Jerzy Zelnik. W ten sposób odniósł się do krótkiego filmu, który kilka lat temu pojawił się w kampanii wyborczej Rafała Trzaskowskiego.
Spot wyborczy Rafała Trzaskowskiego, w którym zagrał Michał Żebrowski od 9 lat jest w sieci, ale dopiero dziś widać ,,co poeta miał na myśli'' i jaką estymą kandydat na prezydenta Warszawy darzy Powstanie Warszawskie.
Wie pani, tu bardzo trudno o komentarz, bo każdy inteligentny człowiek, w miarę wrażliwy po prostu czuję się zażenowany. Jedyne słowo, które przychodzi mi na myśl brzmi - żenada. No bo jeżeli się człowiek zupełnie pozbawia wrażliwości wobec tych ludzi, którzy walczyli o wolność, o niepodległość Polski, Warszawy, i to ma być zrównane z wyborami Rafała Trzaskowskiego - no to przepraszam bardzo, wystawiają sobie sami świadectwo gruboskórności, braku wrażliwości. Żal patrzeć i żal słuchać - chyba tyle można na ten temat powiedzieć. Jestem zaskoczony, że Michał Żebrowski w tym bierze udział, to jest naprawdę wielkie rozczarowanie.
Aktorom więcej może ujść na sucho, mogą uczestniczyć w różnych happeningach, ale tego typu etiuda chyba nie powinna być nigdy odegrana?
To co pani mówi jest tak oczywiste, że aż boli. Co tutaj można więcej powiedzieć… Nie tylko aktorzy, nawet człowiek, który jest po maturze nie powinien robić takich rzeczy i brać udziału w takim happeningu, bo to uwłacza godności Polaka. Mnie jest po prostu wstyd, co mam zrobić więcej…
Czy to kolejny przejaw uderzania w patriotyzm, czy też znów ktoś powie że jesteśmy ,,bogoojczyźniani'' bo zamiast się oburzać, powinniśmy być bardziej wyluzowani?
To jest sprzeniewierzanie się podstawowym symbolom i podstawowym wartościom. Więc co? - przekreślić wszystko i zacząć od zera? Ma być opcja zero? - i czy to znaczy, że nie mamy przeszłości, że nie mamy pamięci? Nie wiem o co chodzi, ale to wygląda tak, jakby chcieli być na siłę takimi jakimiś ''bezosobowymi Europejczykami''…
Ale Europa pod szyldem Unii nie ma nic przeciwko wyzbyciu się starych przyzwyczajeń narodowych.
Ale to może skończyć wyłącznie tym, że będziemy w niewoli, że będziemy pozbawieni jakiejś podstawowej obrony naszej niepodległości, suwerenności, tożsamości - i że rozpłyniemy się w cudzej kulturze, cudzej religii i cudzych wartościach.
I co wtedy?
I właściwie wtedy pozostanie myśleć wyłącznie o brzuchu, o niczym innym; to jest pozbawienie ludzi duchowości, pozbawienie wszystkiego co ma sens. Bo wiadomo, że trzeba się utrzymać przy życiu - ale nie żyje po to żeby się najeść, ale je po to żeby żyć. A żyć - to po prostu przydać troszkę piękna i sensu temu, co człowiek zastał rodząc się, więc trzeba by dołożyć tę swoją cegiełkę wartości do tworzącej się historii.
Dodać coś więcej do swojej egzystencji, tej czysto fizycznej?
Ale nie swojej tylko, bo tu jest zobowiązanie wobec innych ludzi, wobec wspólnoty, nawet i tej narodowej - bo człowiek nie żyje przecież w jakiejś wyizolowanej, szklanej wieży, tylko żyje dla rodziny, dla ojczyzny, dla wspólnoty swojego miasta. Więc gdy tego się pozbawia, to właściwie tylko musi myśleć o tym, żeby w miarę zdrowo przeżyć swoje lata, dobrze się wypróżniać i nie mieć nieprzyjemnych chorób - i tylko o to się troszczy, o nic więcej. Myślę, że to jest za mało jak na to, co sobie wyobrażał Pan Bóg stwarzając człowieka.
Wracając do kwestii dylematów aktorskich w sprawie ról, które kłują uczucia patriotyczne - może się Pan narazić na krytykę, komentując ten występ Michała Żebrowskiego.
Nawet jeżeli przestanie mnie Michał Żebrowski lubić, to trudno. Jeśli się przyjacielowi nie powie prawdy w oczy, to co to za przyjaźń? Wie pani - ja jestem człowiekiem prawdy i nie zależy mi na tym, żeby ktoś mnie lubił czy nie lubił. Chciałbym, żebyśmy wszyscy nawzajem, niezależnie od naszych poglądów przede wszystkim kochali prawdę i w imię tej prawdy próbowali się dogadywać. Możemy się nawet różnić, ale nie opluwać się nawzajem i nie opluwać samych siebie. A właściwie to, co robi część moich kolegów to jest plucie na samych siebie, bez świadomości, że tak czynią.