Twa piata doba poszukiwań 57-letniego sprawcy podwójnego zabójstwa i próby trzeciego. W mediach pojawiają się kolejne doniesienia i zeznania świadków tragicznej zbrodni.
Tadeusz Duda swoje pierwsze zbrodnicze zamiary zrealizował w domu obok, gdzie mieszkali jego teściowie. Z niewyjaśnionych dotąd przyczyn zaatakował tylko 73-letnią kobietę, mimo, że w domu przebywał także skonfliktowany z mężczyzną teść oraz syn starszego małżeństwa. Portal Limanowa.in, który jako pierwszy poinformował o sprawie ustalił, że teściowa sprawcy najprawdopodobniej została postrzelona w domu.
Agresor miał przyjść do sąsiadującego z jego posesją domu ok. 10.30. Nieświadomi zagrożenia domownicy mieli otworzyć mu drzwi, jednak dostrzegli broń i szybko je zamknęli. 57-latek miał ranić kobietę oddając strzał przez drzwi wejściowe.
Szybka mobilizacja służb
Początkowo wezwani na miejsce ratownicy nie wiedzieli, że chwilę wcześniej doszło tam do strzelaniny. Dopiero widok obrażeń miał im to uzmysłowić i okrzyki obecnych na miejscu mężczyzn, którzy krzyczeli “Strzelał! Ratujcie ją”. Chwilę później na miejscu pojawiła się już policja. Jednak sprawca był już w drodze do swoich kolejnych ofiar.
Ok. godz. 11 służby miały informację, że do kolejnej tragedii doszło w domu oddalonym o 600 metrów. Tam mieszkała córka Tadeusza Dudy wraz z mężem i rocznym dzieckiem.
Na miejsce jako pierwsi dojechali strażacy, którzy po drodze mijali dom sprawcy i jego teściów, miejsce pierwszej zbrodni. - Otrzymaliśmy zgłoszenie, obejmowało ono informację o dwóch postrzelonych osobach. Z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Limanowej wyjechały trzy pojazdy - relacjonował w rozmowie z lokalnym portalem st. kpt. Wojciech Bogacz, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Limanowej i oficer prasowy limanowskiej komendy.
Na miejscu było małe dziecko
Na miejscu przed domem zastali dwóch mężczyzn, którzy nie doznali obrażeń. Był to ojciec i brat postrzelonego mężczyzny. Z ich relacji wynikało, że byli bezpośrednimi świadkami zdarzenia. Przekazali, że sprawca najprawdopodobniej uciekł do lasu.
Strażacy dowiedzieli się, że w domu ofiar było także małe dziecko. - Po dokładnym rozpytaniu świadków dowiedzieliśmy się, że w chwili zdarzenia w domu przebywało dziecko. Ojcu postrzelonej osoby polecono, by zaprowadził jednego ze strażaków do budynku, w którym obecnie znajduje się dziecko. Dom był oddalony o około 300 metrów. Upewniliśmy się, iż dziecko nie odniosło obrażeń. Strażak polecił domownikom, aby zgromadzili się w jednym pomieszczeniu i zamknęli od środka, zasłonił również okna na tym piętrze, na którym przebywali. Następnie wrócił na miejsce zdarzenia, gdzie był już pierwszy patrol policji. Poprosiliśmy funkcjonariuszy, aby udali się pod dom, gdzie dziecko znalazło schronienie - powiedział st. kpt. Bogacz.
Służbom ratunkowym nie udało się uratować jednak jego rodziców. 31-letni ojciec został ranny w głowę i zginął zaskoczony na przydomowej łące.
Kolejną ofiarą była jego 26-letnia żona, córka sprawcy, która została postrzelona dwukrotnie w korytarzu domu w okolice tułowia. - Po oględzinach i sprawdzeniu parametrów życiowych stwierdzono zgon 31-letniego mężczyzny, odstępując od dalszych czynności medycznych. Cały wysiłek ratowników i strażaków skupił się na rannej 26-latce. Niestety, mimo ich zaangażowania, życia nie udało się uratować - obrażenia okazały się zbyt poważne. Stwierdzono zgon kobiety - przekazały służby.
Z nieoficjalnych informacji świadków wynika, że kobieta w chwili śmierci trzymała w ramionach swoje dziecko.
Nieuchwytny kolejną dobę
Poszukiwania i pościg za Tadeuszem Dudą rozpoczął się już w pierwszych chwilach po zbrodni. W operację zaangażowane są ogromne siły i środki, jednak sprawca pozostaje nieuchwytny już kolejną dobę.
W obławie używane są drony termowizyjne, wojskowy dron Bayraktar TB2, policyjny śmigłowiec Black Hawk. Zaangażowano także wyspecjalizowane psy tropiące. Na miejscu pracują policjanci z całej Polski. Wśród nich są zespoły kontrterrorystyczne, w tym jednostka “BOA”, ale także CBPŚ i zaangażowano także straż graniczną.
Za podejrzanym wystawiono list gończy.
Małopolska policja ostrzega, że za ukrywanie osoby poszukiwanej lub pomaganie jej w ucieczce grozi kara pozbawienia wolności do 5 lat.