Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Zagadkowa śmierć studentki z Krakowa. Po 26 latach sprawa „Skóry” wciąż niewyjaśniona [FOTO+WIDEO]

W 2017 roku - po 19 latach szukania sprawcy - zatrzymano podejrzanego o zabójstwo i oskórowanie 23-letniej studentki z Krakowa. Trwająca od 1999 roku sprawa Katarzyny Z. jest jedną z najbardziej zagadkowych spraw kryminalnych w Polsce ostatnich lat. I wszystko wskazuje na to, że taką pozostanie. Mężczyzna skazany w pierwszej instancji za dokonanie tej zbrodni po 7 latach przebywania w areszcie śledczym został uniewinniony.

Jak co sobotę, portal Niezalezna.pl wraca do kolejnej głośnej sprawy kryminalnej, która zszokowała Polaków.

6 stycznia 1999 roku. W godzinach popołudniowych płynący Wisłą w Krakowie pchacz "Łoś" nagle zaczął tracić prędkość. Kapitan postanowił dokować statek. Był przekonany, że w śrubę wkręciły się śmieci. Postanowił to sprawdzić następnego dnia. Po oględzinach z mechanikiem okazało, się iż faktycznie wokół śruby coś było owinięte. Nie były to jednak odpady, a duży płat skóry. Ludzkiej. Świadczył o tym fragment z uchem.

Tydzień po makabrycznym odkryciu ujawniono kolejne fragmenty ciała - nogę i kawałek pośladka. Badania DNA potwierdziły, że należały do tej samej osoby. Ofiarą była poszukiwana od 12 listopada 1998 roku 23-letnia studentka z Krakowa, Katarzyna Z. 

Różne scenariusze

Jedną z pierwszych teorii śledczych było to, iż dziewczyna popełniła samobójstwo. Katarzyna leczyła się na depresję. Dwa lata przed zaginięciem w tragicznych okolicznościach zmarł jej ojciec, z którym była mocno zżyta. Od tego czasu zamknęła się w sobie. W dniu zgłoszenia jej zaginięcia umówiła się z matką na spotkanie, na którym się nie pojawiła. 

Badający sprawę nie wykluczali więc, iż do jej śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie. Jedna z ich wersji zakładała, że dziewczyna się utopiła, a jej ciało do takiego stanu doprowadziły pływające Wisłą barki. Nie porzucili jednak możliwości, iż mogło dojść do zabójstwa. Tym bardziej, iż niedługo po odnalezieniu fragmentów ciała 23-latki pod Krakowem miała miejsce wstrząsająca zbrodnia.

Chodzi o morderstwo, którego we wsi Brzyczno dokonał 26-letni Władysław W. Mężczyzna - tak, jak Katarzyna - studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim. W lutym 99. roku został wyrzucony z uczelni, a trzy miesiące później odciął głowę ojcu, zdjął z niej skórę - z której zrobił maskę, a następnie zjadł z dziadkiem śniadanie. O tej historii pisaliśmy TUTAJ. 

Oba zdarzenia łączyli przerażeni mieszkańcy Krakowa. Ostatecznie jednak śledczy nie potwierdzili koneksji. Sprawa Katarzyny z powodu braku poszlak została umorzona w 2000 roku.

Działanie Archiwum X

W tym samym roku w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Krakowie utworzona została specjalna grupa śledcza, którą media nazwały "Archiwum X". Zespół zajmować miał się starymi, niewyjaśnionymi zbrodniami. Sprawa Katarzyny, która otrzyma kryptonim "Skóra", stała się ich pierwszą.

Grupa nad sprawą pracowała kilka lat. Przez ten czas funkcjonariusze zyskali pewność, iż śmierć 23-latki nie była efektem samobójstwa, a stan jej ciała nie był wynikiem przypadkowego okaleczenia. Kluczowa w tej kwestii była opinia biegłych, którzy stwierdzili, iż skóra młodej kobiety została ściągnięta przez osobę doświadczoną w tym zakresie. Chodziło o specjalistę, który umiał posługiwać się nożem lub skalpelem np. w przypadku preparowania trucheł zwierząt. Przyjęto więc, że doszło do wyrafinowanego zabójstwa.

Prace nad sprawą zintensyfikowano w 2012 roku. Wtedy właśnie prokuratura podjęła ją z umorzenia. Dzięki temu funkcjonariusze nie byli już ograniczeni do czynności operacyjnych. Mogli sięgnąć po najnowsze możliwości technik kryminalistycznych. To pozwoliło z wcześniej zebranych materiałów ujawnić m.in. płytki roślinne. Nakierowały one śledczych na charakter miejsca, w którym dziewczyna mogła być przetrzymywana, torturowana i oskórowana. 

O pomoc w wyjaśnieniu zagadki poproszono także profilera z FBI i biegłego ONZ w zakresie śladów torturowania. Dzięki ich wkładowi - oraz wcześniej zebranym materiałom - ustalono, że sprawca to mężczyzna w średnim wieku, uprawiający sporty walki, posiadający doświadczenie w posługiwaniu się skalpelem a także - z pewnością - cierpiący na zaburzenia psychiczne. 

Działania nad sprawą obejmowały przesłuchanie kilkuset świadków, wykonanie setek czynności operacyjnych, przeprowadzenie dziesiątek ekspertyz i sprawdzenie kilkudziesięciu wątków. W końcu, po 19 latach od zaginięcia Katarzyny doszło do zatrzymania podejrzanego w sprawie. Był nim mieszkaniec Krakowa, 52-letni Robert J.

Robert J.

Jak podawała Gazeta Policyjna, mężczyzna służbę zasadniczą odbył w prosektorium. Później przez jakiś czas pracował w instytucie zoologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Trenował kulturystykę, a jego otoczenie miało go określać jako dziwka, lubiącego przebierać się w damską bieliznę. 

Śledczy ustalili, że latem 98. roku Katarzyna była z dwiema koleżankami na posesji na peryferiach Krakowa - w tym samym miejscu widywano - wówczas - 33-letniego - Roberta. Mężczyzna miał zdobyć jej zaufanie, a w listopadzie namówić na wyjazd na jego działkę. 23-latka została tam uwięziona i przez wiele dni torturowana fizycznie oraz psychicznie. Śledczy byli pewni, że po zabójstwie Robert obdarł jej ciało ze skóry, którą później wrzucił do Wisły. 

52-latek po zatrzymaniu w 2017 roku trafił do aresztu. Jego proces rozpoczął się trzy lata później.

Proces i... uniewinnienie 

Złożony przez prokuraturę akt oskarżenia liczył 800 stron. Akta sprawy blisko 500 tomów. Prokuratura opisała okrutne czyny, których wobec 23-latki miał dopuścić się mężczyzna i wniosła o dożywocie. Obrona chciała uniewinnienia oskarżonego. Robert J. przekonywał, że Katarzyny Z. nie znał i jest niewinny. 

Wyrok pierwszej instancji zapada po dwóch latach procesu. We wrześniu 2022 roku Sąd Okręgowy w Krakowie skazał mężczyznę na dożywotnie pozbawienie wolności. Uzasadnienie wyroku było niejawne.

Obrona złożyła apelację. I tak 31 października w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie zapadł sensacyjny wyrok - Robert J. został uniewinniony. W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że nie wszystkie dowody zebrane przez prokuraturę można wykorzystać do budowania podstawy dowodowej. Podważył część wykonanych ekspertyz a także zeznania świadków. Podkreślił, że nie jest absolutnie przekonany, że oskarżony nie popełnił zbrodni mu zarzuconej, ale zaznaczył, że jego wina nie została skutecznie udowodniona. 

Od chwili zatrzymania do ogłoszenia decyzji sądu apelacyjnego Robert J. spędził w areszcie śledczym 7 lat.


Prokuratura zapowiedziała kasację wyroku sądu apelacyjnego do Sadu Najwyższego. I choć inny śledczy prowadzi teraz sprawę, to śledztwo dotyczące śmierci Katarzyny nadal jest prowadzone. Niemniej, na tę chwilę wychodzi na to, iż osoba, która miała zamordować i oskórować 23-latkę pozostaje na wolności.


Więcej kryminalnych historii poniżej:

Źródło: niezalezna.pl, gazeta.policja.pl, wp.pl, tvn24.pl, krakow.naszemiasto.pl