Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Zabójstwo ks. Blachnickiego to zbrodnia przeciw ludzkości. Prokurator Skwara: Będę dążył do rozliczenia sprawców

- Sprawa zabójstwa ks. Franciszka Blachnickiego została uznana za komunistyczną zbrodnię przeciwko ludzkości w chwili podejmowania przeze mnie tej sprawy w kwietniu 2020 r. Warunkiem tego, że przestępstwo jest taka zbrodnią jest przyjęcie, że zostało popełnione z przyczyn politycznych, religijnych czy etnicznych. Tutaj mamy przesłanki: religijną i polityczną. Sprawa jest więc nieprzedawniona. (...) Będę dążył do tego, żeby sprawców rozliczyć, natomiast czy to będzie możliwe, czy nie? Czas pokaże - mówi w rozmowie z portalem niezalezna.pl prokurator Michał Skwara, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Katowicach.

fot. mar. prasowe

Agnieszka Kołodziejczyk: Co pana naprowadziło na to, że ks. Blachnicki został otruty?

Michał Skwara, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Katowicach: Po pierwsze, jeżeli prowadzimy sprawę i są niejasności w kwestii mechanizmu zgonu, to podstawową zasadą jest przeprowadzenie sekcji zwłok. To fundament. Jeżeli się tego nie zrobi, każda decyzja kończąca tego typu sprawę jest do podważenia. Oczywiście, zdarza się, że doszło do całkowitego zniszczenia zwłok, np. w wyniku pożaru. Jeśli jednak przeprowadzenie sekcji jest możliwe, zrezygnowanie z tego byłoby kardynalnym błędem. Kiedy są zeznania świadków, którzy podnoszą, że dla nich zgon był zaskakujący, a jego okoliczności niejasne, to sekcja zwłok jest kwestią fundamentalną. W sprawie śmierci ks. Blachnickiego nic nie musiało nas dodatkowo inspirować, to było proste, logiczne rozumowanie. Oczywiście w tej sprawie był zewnętrzny nacisk, poseł Tomasz Rzymkowski złożył pismo kwestionujące zasadność wcześniejszego umorzenia śledztwa. Oczywiste było, że tę sprawę trzeba prowadzić na nowo, w zależności od tego, co da się ustalić w oparciu o badanie zwłok, badanie tkanek miękkich i kostnych, włosów. Tak, jak zostało to upublicznione, wiemy, że doszło do zabójstwa.

Pan prowadzi śledztwo od kwietnia 2020 r., od sierpnia 2019 r. jest pan naczelnikiem oddziałowej komisji. Jak sprawa trafiła do Katowic?

- Ks. Franciszek Blachnicki urodził się w Rybniku, pracował na terenie Kurii Katowickiej; i Śląsk, obok Krościenka w Małopolsce i Lublina, bo był przecież profesorem KUL-u, to jedno z miejsc z nim związanych. Nie było jednak centralnego przydziału tej sprawy. Pierwsze zeznania zostały złożone przez redaktora Andrzeja Grajewskiego z Katowic, który się powoływał się na informacje pozyskane od osób, które były przy śmierci księdza Blachnickiego. Zeznania zostały odebrane przez panią prokurator [Ewę] Koj, poprzedniego naczelnika Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Katowicach. Wtedy śledztwo zostało zapoczątkowane. Natomiast trzeba pamiętać, że na etapie sądowym sprawą zajmie się Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście. Nie jest istotne, która prokuratura w kraju to prowadzi. 

Czy możemy wskazać w jaki sposób trucizna została podana, w jedzeniu, piciu? Czy np. zamieniono lekarstwo, które ksiądz zażywał?

Wiem dokładnie, jak to zostało zrobione, ale na tym etapie śledztwa ani kwestia, z jaką substancją mamy do czynienia, ani kwestia metody jej podania, nie może być upubliczniona.

Jaki kryptonim miała akcja MSW otrucia księdza Blachnickiego?

Potwierdzam istnienie takiej akcji. Nigdy natomiast nie spotkałem się z zachowanymi do dziś dokumentami dotyczącymi bezpośrednio zabójstwa. Tego typu dokumentów się nie wytwarza, albo jeśli istnieją, to natychmiast się je niszczy.

Jakie mogły być motywy działania małżeństwa Gontarczyków, agentów PRL przebywających w otoczeniu ks. Blachnickiego?

Państwo Gontarczykowie byli agenturą Wydziału XI Departamentu I MSW, czyli wywiadu cywilnego. Nie mogę mówić o motywach ich działalności. Dziennikarze koncentrują się na tej dwójce agentów, to istotni gracze w całej sprawie, ale to wierzchołek góry lodowej...

A płk Aleksander Makowski?

Był naczelnikiem wydziału, osobą kierującą jego pracami we wszystkich aspektach. Tyle mogę w tej chwili powiedzieć. 

Czy w III RP płk Makowski współpracował z polskimi służbami specjalnymi?

Takie wątki nie były badane.

Wróćmy do państwa Gontarczyków. Wracali do Polski z RFN, drogą okrężną przez Czechosłowację, Węgry. Czy służby tych państw współpracowały przy zabójstwie? To jest też pytanie o to, czy nici tej sprawy prowadzą do Moskwy?

Między prokuratorem-historykiem a dziennikarzem są trzy stopnie dochodzenia do prawdy. Dziennikarzom wolno spekulować, dziennikarze mają swoje źródła informacji, ale mogą stawiać własne tezy, co można odnieść do naukowego warsztatu historycznego. Ja posługuję się warsztatem prokuratorskim, który jest uregulowany w kodeksie postępowania karnego. Nie mogę wchodzić w tego typu dyskusję. Gontarczykowie zostali ewakuowani rok po zabójstwie księdza Blachnickiego, w 1988 roku. Ich wyjazd był związany z tym, że wywiad niemiecki rozpoznał ich działalność szpiegowską na terenie Niemiec i przynajmniej z tego, co wiemy, chodziło o działalność wywiadowczą w szerokim rozumieniu tego słowa, a nie było to związane ze śmiercią księdza Blachnickiego. Jeżeli chodzi o okrężną drogę, sami przejechali przez Austrię do Jugosławii, a potem dostali się na Węgry i dalej przez Czechosłowację jechali do Polski. Choć rzeczywiście są dokumenty świadczące o tym, że wywiad przeprowadził akcję wydobycia ich zza "żelaznej kurtyny". 

Co było w śledztwie najtrudniejsze?

Śledztwo trwa i jest w toku. Fakt upublicznienia informacji, że doszło do zabójstwa, nie kończy sprawy. Jeżeli pozwolimy sobie na takie myślenie, że to zamyka sprawę, nic się już dalej nie zdarzy. Skoro jednak śledztwo jest w toku, oznacza to, że podawanie informacji na jego temat do domeny publicznej jest reglamentowane. Musi takie być. Jeżeli chodzi o kwestię trudności... Jest ono naprawdę dla mnie bardzo trudne, a jestem osobą, która ma 29-letnie doświadczenie zawodowe. Wykonywałem w tej sprawie czynności za granicą, osobiście robiłem to na terenie Niemiec i zlecałem czynności do wykonania na terenie Niemiec. Generalnie współpraca z zagranicą jest profesjonalna. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do tego procesu, spotkałem się ze zrozumieniem dla moich działań. Współpraca przy tej sprawie ze stroną niemiecką trwa nadal, cały czas są w realizacji kolejne wnioski. 

Chce pan postawić komuś zarzut zabójstwa? Sprawa się nie przedawniła?

Sprawa zabójstwa księdza Blachnickiego została uznana za zbrodnię przeciwko ludzkości w chwili podejmowania jej przeze mnie. Ja przesądziłem, że tak jest. Warunkiem tego, że przestępstwo jest zbrodnią przeciwko ludzkości jest przyjęcie, że zostało popełnione z przyczyn politycznych, religijnych czy etnicznych. Tutaj mamy przynajmniej dwie przesłanki: religijną i polityczną. Sprawa jest więc nieprzedawniona. Przyjąłem taką kwalifikację i w takiej sprawie prowadzę śledztwo, w sprawie zabójstwa - które jest jednocześnie zbrodnią komunistyczną regulowaną przez ustawę o IPN i zbrodnią przeciwko ludzkości. Odwołam się tutaj też do celów postępowania karnego, którym jest ustalenie prawdy obiektywnej oraz rozliczenie odpowiedzialnych za czyn przestępny. Oczywiście w warunkach pracy w IPN bardzo często w przypadku zbrodni popełnionych od II wojny światowej, przez okres stalinowski, lata 60., aż do lat 80. jest tak, że sprawcy nie żyją - dlatego koncentrujemy się na odtworzeniu stanu faktycznego i jego opisaniu - tak założył ustawodawca. Natomiast tu będę dążył do tego, żeby sprawców rozliczyć, natomiast czy to będzie możliwe, czy nie? Czas pokaże.

Czy możemy wskazać, że oprócz Gontarczyków w otoczeniu księdza Blachnickiego byli jeszcze inni agenci i czym zajmowali się oni sami? 

Agentura działa na kilku poziomach. Po pierwsze pozyskuje informacje, po drugie, w praktyce funkcjonowania PRL-owskich służb specjalnych, była również kwestia dezinformacji i dezintegracji. Gontarczykowie to Departament I czyli inspirowanie działań, skłócanie. Jeśli mówimy o działaniach w ogóle agentury w Carlsbergu, była ona bardzo liczna. Jeśli chodzi o to, jakie zadania otrzymywali Gontarczykowie, trzeba byłoby zapytać ministra Kiszczaka. Na pewno te zadania były liczne. To jest przedmiotem badania. Być może przyjdzie taki czas, że będziemy mogli powiedzieć, co dokładnie należało do ich zadań. Na ten moment możemy powiedzieć, że byli agentami, czyli źródłami wywiadu PRL w Carlsbergu.

 



Źródło: niezalezna.pl

Agnieszka Kołodziejczyk