Dzisiaj portal Onet opisał bulwersujący przypadek odnalezienia wrażliwych dokumentów wojskowych na prywatnej działce w Suwałkach. Sprawa wyszła na jaw już w październiku 2024 roku, gdy właściciel posesji natrafił na „stertę dokumentów, a wśród nich listę 14 żołnierzy wraz z ich stopniami wojskowymi i numerami referencyjnymi”. Mimo zawiadomienia służb sprawa nie została potraktowana poważnie.
Co więcej, po pewnym czasie mężczyzna odkrył na swojej działce „kolejną partię dokumentów, których nie doszukała się wcześniej policja”. Tym razem były to materiały o znacznie wyższym poziomie wrażliwości: „schematy budowy uzbrojenia, konspekty wojskowych ćwiczeń, wypełniane przez żołnierzy testy i kartka formatu A4 z listą 29 żołnierzy”. W przeciwieństwie do pierwszej listy ta zawierała już nie tylko stopnie wojskowe, ale również „imiona, nazwiska oraz numery telefonów”. Śmieci najprawdopodobniej porzuciła firma remontująca budynki wojskowe.
Osobą odpowiadającą formalnie za ten kompromitujący wyciek danych jest mjr Karolina Kisłowska. Zgodnie ze statutem Służby Kontrwywiadu Wojskowego, za nadzór nad ochroną informacji niejawnych we wszystkich jednostkach organizacyjnych MON odpowiada dyrektor Zarządu V SKW. To właśnie to stanowisko piastuje mjr Kisłowska.
Nazwisko tej oficer jest doskonale znane z innych bulwersujących spraw. To właśnie Karolina Kisłowska podpisała decyzje o wszczęciu postępowań kontrolnych wobec historyka prof. Sławomira Cenckiewicza, obecnie szefa BBN, oraz zasłużonego dowódcy, twórcy „Żelaznej Dywizji” gen. Jarosława Gromadzińskiego. Działania te, które trudno traktować inaczej niż w kategorii politycznej zemsty, doprowadziły do odebrania obu poświadczeń bezpieczeństwa.
Sam prof. Cenckiewicz w lipcu 2025 roku informował o wyrokach Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, które uchyliły „bezprawne decyzje Prezesa Rady Ministrów oraz SKW (formalnie w jego imieniu podpisała się mjr/obecnie ppłk Karolina Kisłowska) o cofnięciu mi poświadczenia bezpieczeństwa”.
Sąd stwierdził, że w sprawie doszło do naruszenia prawa.
Mamy więc do czynienia z sytuacją, która w sposób jaskrawy obnaża patologiczne standardy panujące w służbach pod rządami Donalda Tuska. Z jednej strony z ogromną determinacją ściga się i niszczy osoby niewygodne dla obecnej władzy, takie jak prof. Cenckiewicz, którego „winą” było m.in. ujawnianie prawdy o współpracy SKW z rosyjską FSB. Z drugiej strony osoba, która była narzędziem w tych politycznie motywowanych działaniach, odpowiada w SKW za system ochrony informacji, który okazuje się dziurawy jak sito. Pod jej nadzorem dane polskich żołnierzy, w tym służących na wschodniej flance, trafiają na śmietnik, stając się potencjalnie łatwym łupem dla obcych wywiadów.
W grudniu 2024 r. portal Niezalezna.pl tak pisał o Karolinie Kisłowskiej:
W SKW pracuje ona od 2007 roku, a jej kariera przyspieszyła po zmianach w kierownictwie tej instytucji. Powiązania Kisłowskiej z dawnymi strukturami SKW budzą poważne kontrowersje. W jej działaniach widoczne są motywy mogące wskazywać na osobiste porachunki oraz lojalność wobec poprzednich przełożonych, w tym płk. Krzysztofa Duszy, zaangażowanych we współpracę z rosyjską FSB w latach 2010-2014. Kisłowska - jak ustaliliśmy - awansowała w tym roku na podpułkownika. Czy była to nagroda za udział w operacji przeciw Szatkowskiemu, Cenckiewiczowi i gen. Gromadzińskiemu? Mąż Karoliny Kisłowskiej to Karol Kisłowski, były prawnik SKW. W przeszłości zajmował się on analizą prawną współpracy SKW z rosyjskimi służbami. Po serii kontrowersji związanych z pobieraniem nienależnych świadczeń finansowych został zwolniony z SKW i oskarżony o wyłudzenia. Sąd warunkowo umorzył postępowanie po przyznaniu się Kisłowskiego do winy.