Instytut Pamięci Ofiar Holokaustu Yad Vashem w opublikowanym oświadczeniu stwierdził, że uchwalona przez polski Sejm ustawa karząca za określenie "polskie obozy śmierci" może "zniekształcić prawdę historyczną", chociaż samo to określenie jest błędem. Yad Vashem twierdzi także, iż nowelizacja może "ograniczać wypowiedzi naukowców", choć w jej treści wyraźnie jest napisane, że czyn ten, popełniony w ramach działalności naukowej lub artystycznej nie jest przestępstwem.
- Nie ma wątpliwości, że określenie "polskie obozy śmierci" jest błędne z historycznego punktu widzenia. Obozy zagłady były organizowane w okupowanej przez nazistów Polsce w celu mordowania narodu żydowskiego w ramach "Ostatecznego Rozwiązania"
- głosi oświadczenie.
Yad Vashem podkreślił jednak, że jest przeciwny tej ustawie i wyraził pogląd, że "ograniczenia wypowiedzi naukowców i innych osób na temat bezpośredniego lub pośredniego współudziału Polaków w zbrodniach popełnionych na ich ziemi podczas Holokaustu są poważnym zniekształceniem". W oświadczeniu dodano, że Yad Vashem będzie nadal wspierać badania zmierzające do ustalenia "skomplikowanej prawdy" o czasach Holokaustu.
Fragment oświadczenia mówiący o "ograniczeniach wypowiedzi naukowców" jest jednak przykładem nieznajomości nowelizacji polskiej ustawy. W jej treści czytamy bowiem wyraźnie, że
"Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego (...) jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej lub naukowej".
Na manipulacje i próby odczytywania ustawy jako antyizraelskiej zwrócił już wczoraj uwagę wiceminister sprawiedliwości, Patryk Jaki.
- Ta ustawa nie jest przeciw Izraelowi. Czynimy przestępstwem takie stwierdzenia jak "polskie obozy śmierci" w sytuacji, gdy wszystkie obozy śmierci na polskiej ziemi były niemieckie i nawet niemiecki ambasador w Polsce to potwierdza
- napisał na Twitterze Jaki.
This bill is not against Israel. We criminalize statements such as "polish death camps" in case where all death camps on Polish soil were German and even German Ambassador in Poland affirms it. The aim of the bill is to properly point out the perpetrators.#GermanDeathCamps pic.twitter.com/5I1kIUfFhp
— Patryk Jaki (@PatrykJaki) 27 stycznia 2018
Absurdalne zarzuty izraelskiej prasy:
— Patryk Jaki (@PatrykJaki) 27 stycznia 2018
- Działalność naukowa nie będzie penalizowana (patrz niżej)
- Ustawa mówi o zbrodniach niemieckich przypisywanych narodowi (a nie poszczególnym ludziom)
- Ustawa wprost odwołuje się do prawa UE obowiązującego od 2008 r(!)#GermanDeathCamps pic.twitter.com/CW7LrUzUFG
Premier Izraela Benjamin Netanjahu polecił w sobotę izraelskiej ambasador w Warszawie, by spotkała się z premierem Mateuszem Morawieckim i zaapelowała o wycofanie projektu ustawy karzącej za sformułowanie "polskie obozy śmierci".
Izraelski resort spraw zagranicznych wydał oświadczenie, w którym prosi o zmianę projektu ustawy. Rzecznik ministerstwa Emmanuel Najszon zapowiedział, że skontaktuje się ono w tej sprawie z polskim rządem, "wysyłając bardzo jasny przekaz".
Sejm przyjął w piątek nowelizację, która wprowadza karę grzywny lub karę do trzech lat więzienia za słowa "polskie obozy śmierci". Ustawa trafi do dalszego procedowania w Senacie.
Zgodnie z ustawą, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".