Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Akty dywersji na torach do Warszawy. Wicepremier opowiada o... kradzieży i "nowoczesnym challenge'u"

Dziś rano Donald Tusk potwierdził, że na linii kolejowej nr 7 w Życzynie doszło do aktu dywersji. Briefu premiera nie dostał chyba jego zastępca w rządzie, minister cyfryzacji, Krzysztof Gawkowski. - Może być sabotaż, może być też kradzież. Ludzie w takich sytuacjach wycinają jakieś tory, działają z premedytacją, czasami to jest też głupota, bo ktoś może być, kto zrealizował jakiś zakład albo inne wyzwanie, które było nowoczesnym challenge'em

W niedzielę w godzinach porannych na trasie kolejowej Warszawa-Dęblin doszło do niebezpiecznego zdarzenia w pobliżu miejscowości Życzyn. Maszynista wyhamował pociąg tuż przed wyrwą w torach. Jak podała TV Republika, w pobliżu miejsca zdarzenia znaleziono długi przewód elektryczny ciągnący się do pobliskiego parkingu. Wstępne ustalenia wskazywały na użycie materiałów wybuchowych. W sobotę ok. godziny 21.00 policja otrzymała informację o eksplozji w tamtym rejonie.

Tusk potwierdza sabotaż

Iwona Kurowska, starosta garwolińska, powiedziała na antenie TV Republika, że dostała informacja, że jest to akt dywersji i sabotażu. Początkowo, jej wersja podważana była przez rzeczników służb i MSWiA. Dziś Donald Tusk potwierdził w mediach społecznościowych, że zdarzenie w Życzynie było aktem dywersji.

- Niestety potwierdziły się najgorsze przypuszczenia. Na trasie Warszawa-Lublin (wieś Mika) doszło do aktu dywersji. Eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. Na miejscu pracują służby i prokuratura. Na tej samej trasie, bliżej Lublina, również stwierdzono uszkodzenie

- napisał Tusk.

- Wysadzenie toru kolejowego na trasie Warszawa-Lublin to bezprecedensowy akt dywersji wymierzony w bezpieczeństwo państwa polskiego i jego obywateli. Trwa śledztwo. Tak jak w poprzednich tego typu przypadkach, dopadniemy sprawców, niezależnie od tego, kto jest ich mocodawcą - dodał w innym wpisie.

Gawkowski nie dostał briefu?

Informacji serwowanych rano przez Tuska nie dostał chyba wcześniej minister cyfryzacji i wicepremier, Krzysztof Gawkowski. W porannej rozmowie w Radiu Zet twierdził, że zdarzenie w Życzynie to mogła być... kradzież.

- Taka wyrwa może spowodować duża katastrofę, i służby już działają, żeby tę sprawę wyjaśnić. Z informacji, które mam z poranka, to jest kilka wariantów. Może być sabotaż, może być też kradzież. Ludzie w takich sytuacjach wycinają jakieś tory, działają z premedytacją, czasami to jest też głupota, bo ktoś może być, kto zrealizował jakiś zakład albo inne wyzwanie, które było nowoczesnym challenge'em. Służby biorą pod uwagę każdy scenariusz. Ta sytuacja - czy ona miała charakter sabotażu czy byłą głupim występkiem - w każdej sytuacji mogło zrodzić kryzys, łącznie ze śmiercią ludzi

- powiedział Gawkowski.

Poza tym, wicepremier nie widział chyba zdjęć z torowiska w Życzynie. Trudno bowiem twierdzić, że było to "wycięcie" torów.

Źródło: niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane