Czy wyrok dożywotniego pozbawienia wolności dla zwyrodnialca, który zamordował młodą kobietę, upadnie z uwagi na złamaną procedurę? Ujawniony w piątek przez niezalezna.pl skandal w warszawskim sądzie skomentował Zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych. - Mogą tu zachodzić środki odwoławcze, które spowodują, że ten wyrok się nie ostanie i cały proces będzie trzeba powtórzyć - ostrzega sędzia Przemysław Radzik. Podkreślając: "Jeżeli w tej bulwersującej sprawie sędzia został wyznaczony arbitralną decyzją innego sędziego to mamy do czynienia ze skandalem, ale też z poważnym naruszeniem przepisów procedury karnej".
Zapadł wyrok skazujący Doriana S., który w centrum Warszawy, zgwałcił i zabił 25-letnią Elizawietę. Mężczyzna usłyszał karę dożywotniego pozbawienie wolności. Jak w piątek ujawnił portal Niezalezna.pl, istnieje ryzyko, że orzeczenie zostanie uchylone z przyczyn formalnych. Chodzi o to, jak ukształtowano skład orzekający.
Wskutek losowania początkowo orzekać miała jako referent sędzia Maja Minkisiewicz oraz sędzia Ireneusz Szulewicz, który jest zarazem przewodniczącym XVIII wydziału karnego. I to on - jako członek składu orzekającego! - złożył wniosek o wyłączenie s. Minkisiewicz. Pretekstem był jej udział w procedurze przed Krajową Radą Sądownictwa po 2018 r.
Tuż po tym doszło do - jak wtedy usłyszeliśmy od prawnika znającego okoliczności sytuacji - precedensu w sądownictwie. Otóż z Ustawy o ustroju sądów powszechnych jednoznacznie wynika, że po wyłączeniu sędziego od rozpoznania sprawy należy przeprowadzić ponowne losowanie. W tym przypadku przewodniczący wydziału sędzia Szulewicz, czyli członek składu orzekającego, wyznaczył jednak ręcznie, że referentem będzie s. Paweł Dobosz, jego zastępca. O żadnym losowaniu nie było mowy.
Bulwersującą sytuację skomentował dla Niezalezna.pl sędzia Przemysław Radzik, Zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych.
- W moim przekonaniu możemy tu mówić nawet o przestępstwie - stwierdził sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Jak tłumaczy, „w przypadku wyłączenia członka składu nie mamy do czynienia z zastępstwem”. - To obowiązuje, gdy sędzia nie dotrze na rozprawę z uwagi na chorobę, zdarzenie losowe itd. W przypadku wyłączenia wchodzi nowy członek, który jest wylosowany do składu. Niezależnie od tego, czy sprawa dotyczy włamania czy zabójstwa - uściśla.
Za "skandal na wyższym poziomie" uważa fakt, że decyzję o ręcznym wytypowaniu sędziego podjął przewodniczący wydziału, ale zarazem członek tego składu orzekającego.
- Jeżeli w tej bulwersującej sprawie sędzia został wyznaczony arbitralną decyzją innego sędziego to mamy do czynienia ze skandalem, ale też z poważnym naruszeniem przepisów procedury karnej. Mogą tu zachodzić środki odwoławcze, które spowodują, że ten wyrok się nie ostanie i cały proces będzie trzeba powtórzyć
- ostrzega s. Radzik, choć równocześnie podejrzewa, że w związku z obecną sytuacją w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, wyrok może zostać utrzymany. Ale z innych motywów.
„Nie przewiduję też problemów w postępowaniu kasacyjnym, ponieważ postępowanie karne zostało skrajnie upolitycznione, stąd przedstawiciele sędziowskiej kasty będą tej decyzji bronić. Podkreślam jednak, że w sensie prawnym ta decyzja jest nie do obrony” - dodaje.
Odnosząc się do złożonego wniosku o wyłączenie s. Minkisiewicz podkreślił, że „przepisy Kodeksu prawa karnego takiej sytuacji nie dopuszczają”.
- Grupa upolitycznionych sędziów, która uaktywniła się szczególnie po uchwale tzw. trzech izb Sądu Najwyższego z 2020 roku, dała sobie prawo, że sędzia, członek składu może taki wniosek złożyć. Przypomnę, że ta uchwała nie obowiązuje, bo została uznana przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodną z konstytucją. Ona nie istnieje; powoływanie się na nią jest niedorzeczne
- tłumaczy s. Radzik.
Przychyla się, że to sprawa, którą Polska przegra w Europejskim Trybunale Spraw Człowieka i innych instytucjach unijnych. - Mimo upolitycznienia tych trybunałów, obowiązują tam jednak pewne standardy. Dowodem tego jest powiedzenie "nie" przez Komisję Wenecką na niektóre pomysły obecnego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości. W sprawie Doriana S. nie dochowano minimalnych standardów. To się nie obroni - słyszymy.
Konkluduje: „nie znam sprawy Doriana S., ale ten człowiek - jak każdy inny - ma prawo do uczciwego procesu i niezależnego sędziego. Z całą pewnością tą sprawę trzeba zbadać. Do takich sytuacji nie może dochodzić. To nie ma nic wspólnego z prawem, co mówię z pełną odpowiedzialnością".