Rodzice 16-latki z przerażeniem zgłosili na policję jej zaginięcie. Szybko udało się odnaleźć dziewczynkę: była ona wówczas... w samolocie do Nowego Jorku. Nie zdążyła jednak zrealizować planów o zwiedzaniu USA, bo zatrzymano ją na lotnisku i wsadzono w powrotny samolot do stolicy Polski.
Do policji w Rawie Mazowieckiej zgłosili się rodzice 16-latki, mieszkanki powiatu tomaszowskiego, których córka bez ich zgody - jak przypuszczali - wyleciała do Stanów Zjednoczonych.
Z informacji od rodziców wynikało, że córka miała znajdować się u koleżanki i u niej nocować. Gdy dziewczyna przestała odbierać telefon, zaniepokojona matka sprawdziła, że brakuje dokumentów jej dziecka, w tym paszportu. Nastolatka od jakiegoś czasu wspominała, że chciałaby zwiedzać świat i bardzo podobają jej się Stany Zjednoczone Ameryki
Dla policji stało się jasne, że dziewczyna może próbować spełnić swoje podróżnicze marzenia.
"Gdy rodzice skontaktowali się z koleżanką 16-latki, okazało się, że ich dziecko bez wiedzy rodziców uzyskało zezwolenie ESTA i bilety w obie strony" - podkreśliła rzeczniczka. "Policjanci ustalili, że z lotniska w Warszawie wystartował samolot do Nowego Jorku, na pokładzie którego znajduje się poszukiwana nastolatka. Okazało się, że funkcjonariusze mają zaledwie 3 godziny, aby uniemożliwić jej opuszczenie lotniska w USA" - przekazała.
Kiedy nastolatka wylądowała w Nowym Jorku została objęta opieką przez pracowników przewoźnika i pod ich nadzorem umieszczona w samolocie powrotnym do Polski. W Warszawie 16-latka cała i zdrowa została przekazana pod opiekę rodziców