Już chyba tylko "wolne media" opozycji żyją historią Joanny z Krakowa. Kobieta zyskała rozgłos po materiale TVN, w którym dziennikarze próbowali udowodnić, że ich bohaterka została została niewłaściwie potraktowana przez służby po zażyciu tabletki poronnej. Jak już informował portal niezalezna.pl, reportaż stacji z Wiertniczej zawierał sporo nieścisłości. To jednak nie przeszkodziło Donaldowi Tuskowi wziąć kobietę na sztandary i bazując na wyimaginowanej aferze zorganizować przedwyborczy marsz w październiku.
Kilka dni później policja opublikowała zapis zgłoszenia na numer alarmowy ws. Joanną z Krakowa, a my opisaliśmy jej kontrowersyjną karierę drag king. W tym czasie opozycja wciąż grzała temat, a ich bohaterka - która stała się w międzyczasie ikoną walki o aborcję - pojawiła się nawet w Sejmie, gdzie mówiła m.in., że jest "niezłą kochanką". Okazuje się, że to jednak nie koniec jej pamiętnych wypowiedzi.
"Zagrałabym w reklamie prezerwatyw"
W ostatnim czasie Joanna z Krakowa udzieliła wywiadu portalowi gazeta.pl, podczas którego opowiedziała o swojej aborcji, otaczającym ją hejcie i niespełnionych planach biznesowych.
"Sądziłam, że jeśli moja twarz w ogóle będzie znana, to ze względu na przemoc policji. A okazało się, że właściwie stałam się twarzą aborcji w Polsce. I jestem dumna, że tak się stało. Jak byłam nastolatką, mówiłam, że nigdy nie zagram w żadnej reklamie. Potem nie miałam pieniędzy i stwierdziłam - no dobra, w reklamie prezerwatyw bym zagrała. Ale teraz jestem reklamą aborcji i to jest zajebiste"
– przekazała Joanna. Opowiedziała również, że od wystąpienia w Sejmie otrzymuje dużo wiadomości. "Wspomniałam też wtedy, że jestem niezłą kochanką. To nie było clou mojej wypowiedzi, ale nie wstydzę się tego, że posiadam ciało i myślę, że seks jest ekstra".