- Po raz pierwszy masowa publiczność ogląda serial dokumentalny odcinek po odcinku. 16-17 procent udziału w rynku, to się nie zdarzyło dokumentom w Polsce od 20 lat. To pokazuje, jak ludzie na "Reset" czekali - mówił podczas zjazdu Klubów Gazety Polskiej prezes Telewizji Polskiej Mateusz Matyszkowicz.
"Reset" to najnowszy hit Telewizji Polskiej. Serial ujawniający kulisy prorosyjskiej polityki rządu Donalda Tuska bije rekordy popularności. O tym dyskutowano też na zjeździe Klubów Gazety Polskiej w panelu dotyczącym "Resetu" - prowadziła go redaktor Katarzyna Gójska, a udział wzięli w nim autorzy serialu Michał Rachoń i prof. Sławomir Cenckiewicz, prezes TVP Mateusz Matyszkowicz i redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz.
- Sprawa resetu to coś, czym zajmuje się "Gazeta Polska" od zarania - powiedział Sakiewicz. Jak podkreślił, ujawnianie wpływów rosyjskich środowisko Strefy Wolnego Słowa ma w DNA.
Prezes TVP Mateusz Matyszkowicz powiedział, że do początku 2016 r. żyliśmy w smutnej rzeczywistości jednorodności mediów w Polsce. "Mainstream szedł swoim nurtem i miał swoją poprawność polityczną" - powiedział. Ale były też media, które zwracały uwagę na działalność Rosjan.
- W środowiskach "GP" było wyczulenie na Rosję i rosyjskość - przyznał.
To, co się dzieje w ostatnich latach, dokumenty, ale przede wszystkim rosyjskie bestialstwo, pokazuje, że prawda była po stronie mediów, które były niszowe. A mainstream ze swoją poprawnością szedł i tumanił. Musiała się dokonać pewna zmiana w Polsce i skończyło się wymuszanie tej poprawności do Rosji
– podkreślił Matyszkowicz.
Prezes TVP podziękował Michałowi Rachoniowi i prof. Sławomirowi Cenckiewiczowi za stworzenie serialu "Reset". Zdradził też trochę kulis. "Przyszli i powiedzieli: zbadaliśmy to, mamy dokumenty, możemy to pokazać. Krok po kroku, dokument po dokumencie. Stało się możliwe pokazanie tego opinii publicznej" - powiedział Matyszkowicz.
Padł także cytat z Donalda Tuska - ten o "dialogu z Rosją, taką, jaką ona jest".
Groza tych słów może być zrozumiana tylko wtedy, gdy pokażemy dokumenty. I panowie to robią. Film dokumentalny jest przywracany na należne miejsce. "Reset" bardzo się wyróżnia. Po raz pierwszy masowa publiczność ogląda serial dokumentalny odcinek po odcinku. 16-17 procent udziału w rynku, to się nie zdarzyło dokumentom w Polsce od 20 lat. To pokazuje, jak ludzie na "Reset" czekali.
– powiedział szef Telewizji Polskiej.