Przez konflikt matki z siostrą, holenderska rodzina tułała się po świecie, by nie odebrano jej czwórki dzieci. Bezpieczny azyl ojciec i dzieci znaleźli w Polsce, dzięki interwencji ministra Zbigniewa Ziobro - informuje Super Express. "Polska jest krajem wolności, przyjaznym rodzinie" - mówi wdzięczny dr Leonard Hermans. Niestety jego małżonka oczekuje w Niemczech na ekstradycję do Belgii.
Leonard Hermans to okulista, jego żona jest z wykształcenia prawnikiem, ale zawodowo handluje nieruchomościami. Mają czwórkę dzieci w wieku od 7 do 15 lat. Nieszczęściem rodziny stał się ostry konflikt Liesbeth Hermans z własną siostrą (o spadek). Siostra, ze złości, złożyła donos do holenderskiego jugendamtu, oskarżając małżonków.
Siostra żony zawiadomiła służby, że nasze dzieci były świadkami kłótni dorosłych, co jest w Holandii uznawane za formę przemocy
- opowiedział "Faktowi" Leonard Hermans.
W obawie przed wizytami urzędników para przeprowadziła się do Belgii i zamieszkała tuż przy granicy z Holandią. "Rodzina z czwórką dzieci widziała jednak, że to nie koniec, bo holenderskie postępowanie trwa i będą kolejne ruchy w sprawie. Za radą zaprzyjaźnionej Polki pomyśleli o osiedleniu w naszym kraju. Usłyszeli od znajomej, że w Polsce nic im nie grozi, bo w przeciwieństwie do Holandii tutaj nie można odebrać rodzicom dzieci bez poważnego powodu" - czytamy w "Fakcie".
W 2020 roku rodzina przeniosła się do Polski, pod Kraków, dzieci zapisując do międzynarodowej szkoły. Leonard rozpoczął lekcje języka polskiego, by znaleźć w naszym kraju pracę. Niespodziewanie na początku kwietnia, tuż przed Wielkanocą, holenderski sąd zaocznie skazał dr Hermansa, wystawiając europejski nakaz aresztowania, który dotarł także do polskich służb. Na szczęście dr spędził w areszcie tylko 48 godzin. Uratowała go interwencja ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.
Wyrok sądu kapturowego w Belgii: 4 lata więzienia dla Holendra - lekarza, ojca rodziny. Jego wina: z żoną i 4 dzieci uciekł przed represjami holenderskiego jugendamtu. Opowiada, że znaleźli u nas bezpieczną przystań (safe harbour). Są dalej ścigani ENA, ale Polska jest krajem wolności, przyjaznym rodzinie, w odróżnieniu od Belgii. I oni śmią nas pouczać o praworządności
- pisał w kwietniu poseł Marcin Warchoł.
Wyrok sądu kapturowego w Belgii: 4 lata więzienia dla Holendra - lekarza, ojca rodziny. Jego wina: z żoną i 4 dzieci uciekł przed represjami holenderskiego jugendamtu. Opowiada, że znaleźli u nas bezpieczną przystań (safe harbour). Są dalej ścigani ENA, ale Polska jest krajem…
— Marcin Warchoł (@marcinwarchol) April 7, 2023
Dzięki interwencji polskich władz dr Hermans jest już ponownie z dziećmi w Polsce. Tymczasem jego żona została zatrzymana w niemieckim Chemnitz, na podstawie europejskiego nakazu aresztowania. Obecnie czeka na ekstradycję do Belgii - ma ona mieć miejsce w połowie maja.
To nie pierwsza taka sprawa. Głośny był chociażby przypadek sprzed dwóch lat, kiedy w Polsce ukryła się przed przemocą Holenderka z piątką dzieci, obawiająca się ich ojca. Na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania miała ona trafić do Holandii. Na wniosek Ziobry Zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernard wniósł wówczas do SN o kasację, która została uwzględniona.
Wcześniej serca poruszył także przypadek małżeństwa z Norwegii, którym chciano odebrać dzieci na podstawie wątpliwej oceny o niedorozwoju umysłowym matki, sprzed 11 lat. Inna Norweżka znalazła w Polsce azyl, gdy 8-miesięczną córkę chciano jej odebrać za "nadużywanie paracetamolu i zespół chronicznego zmęczenia".