Dlaczego w Rybniku, gdzie tak aktywny był Rafał Trzaskowski, wygrał prezydent Duda? Do jakich przemyśleń skłania bardzo wysoka frekwencja? Co dla socjologa i historyka oznacza wygrana kandydata KO na Górnym Śląsku i fakt, że głosowali na niego głównie ludzie młodzi? - odpowiedzi na te pytania w rozmowie z portalem niezalezna.pl udziela prof. Jan Żaryn.
W Rybniku mimo że w tym mieście głosował Rafał Trzaskowski z małżonką (stąd pochodzi Katarzyna Trzaskowska) i - że tutaj miały początek i koniec kampania kandydata Platformy Obywatelskiej wygrał prezydent Andrzej Duda. Jak to skomentować?
Ja w ogóle cieszę się, że Andrzej Duda wygrał, nie tylko w tym mieście, ale w całej Polsce. Kolejne pięć lat prezydentury Andrzeja Dudy rodzi pasmo nadziei na modernizację kraju, szybkie wychodzenie z kryzysu, wzmacnianie międzynarodowej pozycji Polski i bezpieczeństwa. I te nadzieje można by - długo zamieniać w konkrety, zarówno z zakresu polityki wewnętrznej, jak i zewnętrznej, szczególnie w tych obszarach, gdzie prezydent ma kompetencje konstytucyjne. Natomiast zastanawiający jest fakt, że blisko 50 proc. Polaków nie poparło Andrzeja Dudy, mimo oczywistych sukcesów pana prezydenta. Zastanawiające jest, jaki błąd nasza formacja robi, że nie potrafimy dotrzeć do znacznej części społeczeństwa, które nie jest oddalone od nas ani poglądami dotyczącymi np. rodziny, ani wrażliwością, w tym przywiązaniem do obyczajowości polskich, czy wyznawanym systemem wartości. To są osoby zanurzone w polskości, a więc nieodległe od nas, którzy na Andrzeja Dudę, głosowaliśmy. To jest dla mnie pytanie najważniejsze na dziś.
To znaczy?
Żyjemy w patologicznym stanie emocji i ta sytuacja wywołana przez polityków, i może jeszcze bardziej przez media komercyjne, odbiera ludziom rozum, zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. Nie tylko nie potrafimy odróżnić prawdy od kłamstwa, ale i dobra – dla nas, dla Polski, od zła. Prezydent Andrzej Duda i "dobra zmiana" wykonują należycie swoje obowiązki wobec narodu polskiego, nawet myląc się i błądząc. (Błędem w mojej opinii jest np. prowadzenie polityki informacyjnej przez telewizję publiczną). Obiektywnie rzecz biorąc w ciągu minionych 5 lat byliśmy jednak (i jesteśmy nadal) państwem wzrastającym. Emocje odbierają rozum bardziej drugiej stronie, która zamienia analizy na wytwór swojej wyobraźni i przebywanie w jakiejś rzeczywistości, nierealistycznej – alternatywnej, ale przekonującej. To jest powód negatywnych emocji wobec "Prawa i Sprawiedliwości", nienawidzenia konkretnego człowieka, czyli pana Jarosława Kaczyńskiego, i to wymaga dalszej analizy. Nasza strona straciła umiejętność komunikowania się, szczególnie z młodzieżą. I mówię to, jako historyk i jeden ze współtwórców polityki historycznej naszej strony. Wydawało mi się, że polski patriotyzm w długim trwaniu naszej historii jest tak wielką wartością, że staje się nią także dla pokoleń następnych. Znaczna część młodych Polaków została uwiedziona jednak narracją drugiej strony, która mówi, że życie nie jest pasmem trudów, ale lawiną przyjemności. Takie ogłupianie znacznej części społeczeństwa wpłynęło na ich mobilizację. Ci ludzie młodzi, którzy głosowali na Trzaskowskiego, prędzej czy później obudzą się z tej głupawki i staną przed prawdą, bo zmusi ich do tego życie. Jest to bardzo smutne. Bo chociażby brak programu u Rafała Trzaskowskiego, nie jest wynikiem jego błędu, tylko uznania, że tak dociera się do środowiska, zmiennością, używaniem kłamstwa, komunikowaniem się za pomocą negatywnych emocji, fake newsów. Brak programu to zaleta, bo nie wymusza się na odbiorcach jakiegokolwiek opowiedzenia się, a więc myślenia logicznego.
II tura wyborów miała bardzo wysoką frekwencję, w niektórych gminach np. w Ślemieniu na Żywiecczyźnie, sięgnęła aż blisko 86 proc. To dobrze czy źle?
Musimy zastanowić się, z czego to wynika. Czy jest to wymiar uobywatelnienia czyli troski o wspólnotę polską (Roman Dmowski, powiedział: -"Jestem Polakiem, a więc mam obowiązki polskie!"), czy też przyczyny są zupełnie inne. Często Polacy szli do wyborów, bo "nienawidzą PiS-u", albo odwrotnie, i dlatego, że wszyscy dookoła poszli i my też, i sąsiedzi powinni to widzieć, jak w PRL-u. Bardzo bym chciał, żeby frekwencja była przejawem zdrowej demokracji, ale dorzucę dziegciu do beczki miodu. Cała kampania pokazała (szczególnie, po stronie kandydata Koalicji Obywatelskiej), że to złe emocje dają wygraną. Dojrzewa na naszych oczach i z naszym wspólnotowym udziałem system demokracji bez wartości. Jan Paweł II powiedział kiedyś bardzo celnie, że jeżeli demokracji odbierzemy wartości to stworzymy system totalitarny, bo w nihilizmie wyrastają jak grzyby po deszczu idee stawiające na, w sensie symbolicznym, unicestwienie przeciwników. A potem już nie symbolicznie, bo widać w historii efekty takiego myślenia – obozy i łagry.
Mówi się, że Śląskie jest terenem, którego zwycięzca wygrywa wybory w całym kraju. W I turze prezydent Andrzej Duda odniósł tutaj zwycięstwo mimo że np. w 2015 roku region był jeszcze bastionem Platformy Obywatelskiej. Teraz w II turze nieznacznie, ale wygrał tu - Rafał Trzaskowski.
Jestem tym zadziwiony. Platforma Obywatelska i rządy premiera Donalda Tuska i Ewy Kopacz nie miały dla Śląska żadnej oferty. Tylko degradacja życia codziennego, i to na dodatek zamierzona. W imię podporządkowania się interesom większych graczy na europejskim rynku energetycznym: Niemcom, Francji, Rosji. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to głosuje tak jak podpowiadają mu emocje, a nie rozum.