„Gazeta Wyborcza” wzięła dziś za atakowanie artykułu Doroty Kani pt. „Ojciec Grodzkiego był w UB”, opublikowanym w najnowszym wydaniu tygodnika „Gazety Polskiej”. Jak stwierdziła „GW”, Stanisław Grodzki miał być lekarzem, a nie „ubekiem”. - Ta sama „Gazeta Wyborcza” pisała w grudniu 2019 roku, że ojciec Tomasza Grodzkiego został przymusowo wcielony do wojska w 1951 roku. (…) Dobrze by było, żeby zdecydowała jaka była przeszłość Stanisława Grodzkiego. Tym bardziej, że z akt wynika jednoznacznie, że był on funkcjonariuszem UB, że podpisał zobowiązanie do zachowania tajemnicy państwowej – komentuje publicystka „GP”.
Jak informował portal niezalezna.pl, Dorota Kania dotarła do akt Instytutu Pamięci Narodowej, z których jasno wynika, że Stanisław Grodzki, ojciec prof. Tomasza Grodzkiego, został pozyskany przez UB 1 lipca 1951 r. Był wtedy absolwentem Akademii Medycznej w Poznaniu. Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Poznaniu skierował go do służby w więzieniu w Grodzisku Mazowieckim. Na wszystko są dokumenty, które Dorota Kania publikuje w najnowszym tygodniku „Gazety Polskiej”.
- Stanisław Grodzki został pozyskany na zasadzie werbunku, ale do pracy, która wynikała z zawodu uprawianego przez niego. Był lekarzem i został za jego zgodą pracownikiem Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego – części, czyli więziennictwa. Ono do 1955 roku podlegało Ministerstwu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ponieważ bez wątpienia jednym z głównych zadań ówczesnego państwa komunistycznego - realizowanym poprzez MBP, w tym departament śledczy i także więziennictwo - było ściganie polskich patriotów
- komentował wczoraj w programie „Koniec systemu” prof. Jan Żaryn.
Podkreślił, że lekarze byli tam potrzebni z powodów oczywistych. – Droga pana Stanisława Grodzkiego z jednej strony jest wynikiem odpowiedniego wykształcenia, ale z tej dokumentacji jasno wynika, że nie każdy młody lekarz był pozyskiwany do służby więziennej. On musiał przejść inwigilację, która ze strony ówczesnego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego wskazała, że swoim światopoglądem zasługuje on na to, aby wejść do tak ważnych z punktu widzenia ówczesnych interesów komunistycznego państwa miejsc – mówił historyk.
Dziś na artykuł „GP” zareagowała „Gazeta Wyborcza”. Tekst o tym pt. „To niegodziwa manipulacja, kolejna w tej nagonce” napisał Adam Zadworny.
„Ojciec marszałka Senatu profesora Tomasza Grodzkiego nie był ubekiem, ale lekarzem. Przez dwa lata leczył w więzieniu, a było to w czasach, w których wszystkie więzienia podlegały pod Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego”
- broni Stanisława Grodzkiego autor „GW”.
- „Gazeta Wyborcza” napisała dzisiaj, że ojciec marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego był lekarzem w więzieniu. I przy tym zaatakowała publikację „Gazety Polskiej”, która ujawniła to, że był on funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Ta sama „Gazeta Wyborcza” pisała w grudniu 2019 roku, że ojciec Tomasza Grodzkiego został przymusowo wcielony do wojska w 1951 roku. Czyli podaje dwie różne wersje. Dobrze by było, żeby zdecydowała jaka była przeszłość Stanisława Grodzkiego
- mówi portalowi niezalezna.pl Dorota Kania, komentując publikację „GW”.
- Tym bardziej, że z akt wynika jednoznacznie, że był on funkcjonariuszem UB, że podpisał zobowiązanie do zachowania tajemnicy państwowej. Faktem jest, że później przeszedł do wojska i było to po ćwiczeniach wojskowych. Praktyka w ówczesnych czasach była taka, że funkcjonariusze UB nie chodzili na ćwiczenia do wojska. Musiało to być na mocy porozumienia pomiędzy UB, które się wywodziło z formacji sowieckiej, z wojskiem, którym wówczas dowodził Konstanty Rokosowski. Robił on w tym czasie czystki i obsadził kluczowe stanowiska sowieckimi żołnierzami. Więc prawdziwa historia Stanisława Grodzkiego mieści się w aktach UB, które przechowywane są w Instytucie Pamięci Narodowej (IPN)
- zauważa.
Na pomoc marszałkowi senatu po mojej publikacji nt jego ojca, funkcjonariusza UB ruszyła „niezawodna” GW. Widać jedna, że A. Zadworny , dziennikarz organu Michnika nie posiadł umiejętności czytania teksu ze zrozumieniem
— Dorota Kania (@DorotaKania2) February 5, 2020
Stanisław Grodzki, akta UB pic.twitter.com/W9M1hMDHJW
— Dorota Kania (@DorotaKania2) February 4, 2020