Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Minister przyzwala na deprawację dzieci, rodzice mówią "stop". WIELKI PROTEST - 1 grudnia, godz. 12.00

Projekt podstawy programowej edukacji zdrowotnej był opracowywany przez zespół, którego członkiem jest rekomendowana przez MEN ekspert fundacji Sexed.pl. Kilka dni temu ta sama fundacja zachęcała do kupowania męskich wibratorów. Zgodnie z projektem uczniowie będą uczyć się m.in. o transpłciowości oraz o tym, że masturbacja jest normą w okresie dojrzewania na równi z miesiączkowaniem. W związku z planami resortu edukacji ponad 70 organizacji zrzeszających pedagogów, rodziców, nauczycieli i osoby związane z oświatą postanowiły zorganizować wielki protest w Warszawie. Demonstrację zaplanowano na 1 grudnia o godz. 12 na stołecznym pl. Zamkowym.

dzieci
dzieci
Syeda_Saira - Pixabay

Masturbacja jako... norma medyczna

Fundacja Sexed.pl niedawno opublikowała na Facebooku odpowiedzi na według niej najczęściej pojawiające się wątpliwości dotyczące projektu podstawy programowej. W odpowiedzi ekspertka przekonuje, że dzieci nie będą „uczyć się masturbacji”. 

„Dowiedzą się, że masturbacja należy do normy medycznej. Bo należy”

– czytamy. 

Rozporządzenie dla szkół podstawowych wyodrębnia m.in. dział dotyczący dojrzewania dla klas IV-VI, a więc dzieci w wieku 9-12. Określono w nim pytanie wiodące: „Jak akceptować przemiany okresu dojrzewania oraz radzić sobie z jego wyzwaniami i kształtować pozytywny obraz własnego ciała?”. W wymaganiach szczegółowych dotyczących wiedzy i umiejętności wskazano, że uczeń ma m.in. identyfikować „zmiany dotyczące dojrzewania należące do normy medycznej”. Jako przykład podano m.in. „zachowania autoseksualne”, czyli masturbację. 

Te zachowania zostały potraktowane jako jedna kategoria m.in. z miesiączkowaniem, owłosieniem, wzrostem piersi, mutacją czy zmianą sylwetki. Dzieci nauczane w ten sposób mogą więc mieć przekonanie, że masturbacja jest zachowaniem niezbędnym w okresie dojrzewania.

Zabawki dla dorosłych 

Kilka dni temu fundacja opublikowała nagranie, na którym inna kobieta opowiada o „zabawkach dla dorosłych” przeznaczonych dla mężczyzn. Jak mówi, branża gadżetów erotycznych wygląda znacznie lepiej niż w latach 90-tych. „Istnieje po to, by urozmaicić ci życie” – mówi. Sugeruje, że jeśli ktoś uważa, że używanie „zabawek” jest niemęskie lub „mało hetero”, to znaczy, że został skrzywdzony. „Sprawdź ofertę dla siebie i przestań się bać” – podsumowuje kobieta z nagrania, na którym umieszczono logo fundacji oraz holenderskiej firmy EasyToys, czyli jednego z największych w Europie sprzedawców wibratorów, z którą organizacja od dawna ma płatną współpracę.

Przypomnijmy, że na początku tego roku w „Gazecie Polskiej” opisana została kontrowersyjna aktywność fundacji Sexed.pl Anji Rubik, która w kręgach rządowych domagała się wprowadzenia edukacji seksualnej, w tej sprawie spotkała się z minister Barbarą Nowacką. Wtedy resort odciął się od fundacji Sexed.pl, przekonując, że nie tworzy z nią programu edukacji seksualnej. Później jednak do szerokiego zespołu tworzącego podstawę programową edukacji zdrowotnej rekomendowana przez MEN została Antonina Kopyt, aktywistka i nauczycielka, która m.in. wspierała akcje proaborcyjne oraz przekonywała, że płci może być więcej niż dwie. Kopyt jest stałym ekspertem od edukacji seksualnej w Sexed.pl.

Manifestacja w Warszawie

W związku z planami resortu edukacji ponad 70 organizacji zrzeszających pedagogów, rodziców, nauczycieli i osoby związane z oświatą postanowiły zorganizować wielki protest w Warszawie. Demonstrację zaplanowano na 1 grudnia o godz. 12 na stołecznym pl. Zamkowym.

– Wydarzenie to organizuje kilkadziesiąt podmiotów, w tym grupy i stowarzyszenia nauczycieli oraz rodziców. Chcemy, żeby głos tej części społeczeństwa trafił do szerszego grona. Dzisiaj niestety wielu rodziców nie ma świadomości, jakie zagrożenia niesie tego typu ideologizacja szkół. Musimy do tych ludzi docierać, i to jest jeden z głównych celów grudniowej manifestacji

– powiedział nam Lesław Ordon, wiceszef oświatowej Solidarności.

– Należy zwrócić uwagę na jedną bardzo istotną rzecz: tak krytykowany przez MEN przedmiot wychowanie do życia w rodzinie był nieobowiązkowy. Teraz ministerstwo, którego przedstawiciele multum razy podkreślali, że szkoła nie może być ideologizowana, narzucają przedmiot, w którym zawarte są treści seksualizujące uczniów. Rządzący próbują doprowadzić do tego, aby rodzic nie miał wyboru i musiał posłać swoje dziecko na tego typu lekcje

– dodał.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

Hubert Kowalski