Senator PSL Jan Filip Libicki zdradził, że nie "trudno powiedzieć, czy powstanie wspólny klub opozycji w Senacie". - Nawet jeżeli byłoby powołanie wspólnego klubu w Senacie, to ten klub z natury musiałby mieć formułę bardziej federacyjną - ocenił. Jak dodał, sam nie miałby problemów z funkcjonowaniem w takim klubie, jeśli szanowana będzie jego wolność światopoglądowa. Jeśli znajdziemy taką formułę, możemy rozmawiać - podkreślił.
O to, czy planowane jest powołanie wspólnego klubu zjednoczonej opozycji w Senacie, Libicki został zapytany na antenie PR24 w rozmowie z Michałem Rachoniem.
Trudno powiedzieć. Nawet jeżeli byłoby powołanie wspólnego klubu w Senacie, to ten klub z natury musiałby mieć formułę bardziej federacyjną
- ocenił polityk, podkreślając, że senatorowie z różnych ugrupowań chcieliby zachować swoją tożsamość. "Jeżeli udałoby się znaleźć taką formułę, która tę tożsamość zachowuje i respektuje, to wtedy możemy rozmawiać" - dodał.
Podkreślił, że sam ma już za sobą bogate doświadczenie partyjne.
W związku z tym mam pewną praktykę w byciu w szerokich klubach, gdzie są także osoby, z którymi się bardzo mocno różnię. Jak do tej pory udawało mi się funkcjonować, oczywiście do momentu, kiedy szanuje się moją autonomię
- mówił. "Ja bym nie miał kłopotów w funkcjonowaniu w takim klubie, oczywiście, o ile ta moja wolność światopoglądowa będzie szanowana" - podkreślił Libicki.
Jak poinformowała PKW, w niedzielnych wyborach do Sejmu PiS uzyskał 43,59 proc. i 235 mandatów, Koalicja Obywatelska - 27,40 proc. i 134 mandaty, SLD - 12,56 proc. i 49 mandatów, PSL - 8,55 proc. i 30 mandatów, a Konfederacja - 6,81 proc. i 11 mandatów. 1 mandat przypadł Mniejszości Niemieckiej. W wyborach do Senatu kandydaci popierani przez opozycję zdobyli większość - 51 mandatów.