Premier Walonii i były premier Belgii, zadeklarowany homoseksualista Elio Di Rupo wezwał Komisję Europejską, by ta zajęła się wypowiedzią Andrzeja Dudy na temat ideologii LGBT. O granicach ingerencji Brukseli w sprawy polskie mówi redaktor Tomasz Sakiewicz.
- Bardzo często politycy Unii Europejskiej zapominają, że Polska jest krajem niepodległym. To ciekawe, gdyby podobne (jak w przypadku wypowiedzi pana Di Rupo), wobec Polski działania stosowano wobec ich krajów to byliby święcie oburzeni, pewnie żądaliby nawet jakichś retorsji wobec tych, którzy by chcieli to zrobić. Ta nierównowaga i ta zupełna bezczelność, wchodzenie nam na głowę wynika z zachowania części polskich elit, które ich zachęcają. Zapraszają do ataków na Polskę próbując rozgrywać wewnętrzne sprawy na forum Unii Europejskiej. Smutne, że myślą, że tak wolno. Że to kierunek uprawiania polityki – przyjść i mówić, jak mamy żyć, co mamy wybierać, w co mamy wierzyć. Efekty tego mogą być opłakane, bo była taka tradycja w I RP, nazywała się Konfederacja Targowicka - powiedział redaktor naczelny "Gazety Polskiej".
- Jednak Unia ma bardzo ograniczone kompetencje w zakresie wpływania na nasze wewnętrzne sprawy, dotyczą one podstawowych praw i rola narodu jest tutaj ponad jakąkolwiek decyzją Unii Europejskiej. Potwierdzał to i polski Trybunał Konstytucyjny, potwierdził niemiecki jak i inne wszystkie trybunały. Poza tym, za inną Unią by Polacy nie głosowali
- dodał.
"Ateista, racjonalista, mason" - tak opisuje sam siebie były szef belgijskiego rządu i obecny premier Walonii, Elio Di Rupo, który wezwał Komisję Europejską, by ta zajęła się wypowiedzią Andrzeja Dudy na temat ideologii LGBT. Otwarcie mówiący niegdyś o swoim homoseksualizmie belgijski polityk z Partii Socjalistycznej komentarze polskiego prezydenta nazywa "niebywałą agresją".