- Pomnik jest niedokończony, okaleczony brakiem 96 świateł symbolizujących Ofiary tragedii smoleńskiej. A władze miasta wyrażają konsekwentnie wobec pomnika i mnie jako autora stosunek bardziej niż niechętny - powiedział autor Pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 r. Jerzy Kalina.
Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 r. stanął 10 kwietnia ub.r. między pl. Piłsudskiego a ul. Królewską w Warszawie. Wypisano na nim nazwiska wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej.
Autor pomnika, rzeźbiarz Jerzy Kalina negatywnie ocenił funkcjonowanie monumentu po roku od jego zaistnienia w przestrzeni Warszawy.
"Pomnik jest niedokończony, a władze miasta wyrażają konsekwentnie wobec pomnika i mnie jako autora stosunek bardziej niż niechętny. W związku z tym, z wieloma pracami stoimy w miejscu, bo trudno jest je kontynuować, jeżeli jesteśmy pozbawieni dostępu do energii elektrycznej"
- stwierdził.
Jak podkreślił, pomnik okaleczony jest brakiem 96 świateł symbolizujących ofiary tragedii smoleńskiej. - Świateł, które miały rozświetlać dół ekshumacyjny nawiązujący do dołów śmierci Katynia, Miednoje, Charkowa oraz innych, licznych miejsc Golgoty Wschodu i z którego wyrasta pomnik - "trap samolotowy" nawiązujący do celu podróży tych, którzy tak nagle i tragicznie odeszli - mówił Kalina.
"W tej sytuacji pomnik nie wyraża tego, co najważniejsze, czyli szczególnego, godnego upamiętnienia 96 Ofiar tragedii smoleńskiej. Pomnik wyrastający z dołu śmierci - drugiego takiego na świecie nie ma. Jest to jednak od początku pomnik okaleczony"
- zaakcentował.
Zaznaczył, że brakuje przy nim także "dywanu" zastygłego w ciemno-czerwonym granicie długości ok. 50 m, który miał być poprowadzony od strony trapu w kierunku wschodnim.
"Dywan" ma uczytelnić pomnik, przywołując wyobrażenie uroczystego powitania, pożegnania, oczekiwania na lotnisku na tych, którzy bezpowrotnie odeszli, a nam pozostała pustka
- podsumował artysta.