Podczas dyskusji na radzie Wydziału Prawa i Administracji, Hanna Gronkiewicz-Waltz - odnosząc się do wniosku obecnego wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła - przywołała postać... mordercy sądowego Igora Andrejewa, który utrzymał w mocy wyrok śmierci dla gen. Augusta "Nila" Fieldorfa. Poprosiliśmy wiceministra o komentarz do tych słów
Odpowiedź była krótka i celna:
Szanowny panie redaktorze: Stefan Kisielewski napisał kiedyś, że polemika z głupstwem nobilituje je bez potrzeby. Oto mój komentarz.
Przypomnijmy: podczas wczorajszego posiedzenia Rady Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, w którym brała udział Hanna Gronkiewicz-Waltz, dyskutowano nad wnioskiem doktora Marcina Warchoła o wszczęcie postępowania habilitacyjnego.
Debata była mocno upolityczniona, bo dr Warchoł jest obecnie wiceministrem sprawiedliwości, a krytycy obecnego rządu skorzystali nawet z takiej okazji do ataku. Wszystkich jednak przebiła wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej.
Mówiąc o standardach, braniu pod uwagę młodych pokoleń i wzorcach postępowania, przestrzegała przed... Igorem Andrejewem.
Kim był Andrejew? To profesor nauk prawnych oraz nauczyciel akademicki właśnie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. A równocześnie morderca sądowy. Był jednym z sędziów Sądu Najwyższego, którzy w 1952 r. zatwierdzili wyrok śmierci na gen. Augusta Fieldorfa "Nila".
I chyba nie ma się co dziwić wiceministrowi, że postanowił nie wdawać się w polemiki z takimi bzdurami prezydent Warszawy...