Tęczowy Piątek, czyli akcja w szkołach środowisk działających na rzecz środowisk LGBT, okazała się kompletnym niewypałem. Organizatorzy informowali, że będzie to działanie na wielką skalę. W rzeczywistości akcja miała charakter marginalny – podawało Ministerstwo Edukacji. Politycy obecni w programie „Woronicza 17” TVP Info w większości byli zdania, że "sprawy seksualne, sprawy intymne powinny pozostać w domu".
Kampania Przeciw Homofobii (KPH), współpracując z częścią placówek edukacyjnych w Polsce, zorganizowała w ostatni piątek akcję agitacyjną, zatytułowaną „Tęczowy piątek”. Na korytarzach i w klasach szkolnych zawisły symbole nawiązujące do ruchów LGBT, a uczniom zostały przekazane materiały poruszające tematykę orientacji seksualnej.
Temat został dziś podjęty w programie Michała Rachonia „Woronicza 17”. Gośćmi byli Anna-Maria Żukowska - rzeczniczka prasowa SLD, Adam Andruszkiewicz – Wolni i Solidarni, Tomasz Jaskóła - Kukiz15, Ryszard Czarnecki – PiS, Jan Filip Libicki – PSL, Paweł Sałek – Kancelaria Prezydenta RP.
Zdaniem Anny Żukowskiej akcja "Tęczowy piątek" była inicjatywą, która wyszła od uczniów".
Akcja miała może dość marginalny charakter, bo pojawiła się jakaś taka fala zastraszania, ale pamiętajmy, że często była to prośba samych uczniów, by takie wydarzenie w szkołach zorganizować. Dyrekcje wyrażały zgodę, inne w ostatniej chwili ją wycofywały
– powiedziała na wstępie Anna Żukowska.
Michał Rachoń przypomniał jednak, że wcześniej organizacja pozarządowa Akcja Przeciwko Homofobii rozsyłała mailowo materiały na temat akcji.
Rzecznik SLD zapytano, czy rodzice powinni mieć coś do powiedzenia na temat wprowadzania tego rodzaju elementów do procesu edukacji.
A czy rodzice mają coś do powiedzenia w sprawie programów szkolnych, które są potem w podręcznikach?
– pytała Żukowska.
Przypomniano, że w programie szkolnym nie ma nic na temat „Tęczowego Piątku”, a jeśli ktoś chce wprowadzić coś dodatkowego, co jest poza programem szkolnym, to może to zrobić, ale za zgodą rodziców.
Może to zrobić, za zgodą rodziców, a może to zrobić , jeśli uczniowie sami taką akcję chcą zorganizować. Uczniowie organizują różne akcje dotyczące ekologii, dnia ziemi, żeby zbierać śmieci, czy to też jest ideologia?
– mówiła rzecznik SLD.
Jej zdaniem "Tęczowy piątek" miał na celu
przeciwdziałanie dyskryminacji z różnych powodów: orientacji seksualnej, identyfikacji płciowej i szeroko pojętej inności. Chodziło o to, żeby przekazać uczniom: taki, jaki jesteś zasługujesz na szacunek
- zaznaczyła.
Pozostali politycy, byli odmiennego zdania. Nie przebierano w słowach.
Myślę, że jestem reprezentantem poglądów większości Polaków, mianowicie polegającego na tym, że sprawy seksualne, sprawy intymne powinny pozostać w domu, tzn. mnie osobiście nie interesuje, kto z kim spędza wieczór, kogo kocha – nie jest to kwestią moich rozważań. To sprawa każdego Polaka, wolności w jego mieszkaniu. Natomiast sprawy seksualne nie powinny być przynoszone do szkół, a tym bardziej nie powinny być inputowane dzieciom
–
powiedział Adam Andruszkiewicz.
.@Andruszkiewicz1 w #Woronicza17 o akcji „Tęczowy Piątek”: Sprawy seksualne, intymne nie powinny być absolutnie przenoszone do szkół #wieszwięcej pic.twitter.com/wGfEKlk1kt
— portal tvp.info ?? (@tvp_info) 28 października 2018
Poseł Wolnych i Solidarnych podał, że przez wieki Polska i wszystkie państwa świata wychowywały się w tym, że do pewnych spraw w relacjach, czy intymnych „dochodzimy w rodzinach, w domach, z wiekiem dojrzewamy do tego”.
- Powinniśmy z domu takie wzorce wynosić i jeśli są osoby, które maja problemy i potrzebują pomocy w rozwiązaniu ich, czują się inni niż większość społeczeństwa, to od tego jest np. psycholog szkolny. Następnie kieruje się takie dzieci do ekspertów. (…) Ja nic do nikogo nie mam, jestem przeciwnikiem wpuszczania polityków, takich ideologów do szkół. Dlatego, że to są często ludzie, którzy są za tym, by pary homoseksualne adoptowały dzieci. W Kampanii Przeciwko Homofobii są takie osoby i takie osoby powinny być z daleka od szkół, dlatego, ja nigdy nie zgodzę się na to, żeby pary homoseksualne w Polsce miały możliwość adoptowania dzieci
– dodał poseł Andruszkiewicz.
Poseł Tomasz Jaskóła ocenił, że był zdumiony tym, że taka akcja będzie się w szkole odbywać.
Ja jako rodzic, chciałbym jednak wiedzieć czy takie zajęcia będą się odbywać. Gdybym wiedział, nie puściłbym dzieci do szkoły. Moim zdaniem takie lekcje powinny się odbywać poza szkołą. Szkoła nie była i nie powinna być w ten sposób indoktrynowana. Jeszcze raz podkreślam sformułowanie tolerancja, bo rzeczywiście to jest i bywa problem w Polsce, natomiast jest to sfera absolutnie prywatna, i tylko prywatna, w związku z tym decydują o tym rodzice, bądź uczniowie jeśli są odpowiednio dojrzali. No i teraz pytanie, co oznacza dojrzały człowiek, bo przecież osoba, która zdaje maturę i ma lat 18, 19, nie zawsze jest dojrzały
– powiedział poseł Jaskóła.
Dodał, że szaleństwo w społeczeństwach zachodnioeuropejskich trwa, „gdy nazywa się faszystami ludzi, którzy idą w Marszu Niepodległości, natomiast zupełnie nie zwraca się uwagi na to, kiedy facet biega w rajstopach z czerwonym stanikiem na głowie”.
- A co pan powie na to, gdy ktoś ma kod genetyczny wskazujący na daną płeć, a jednak hormonalnie są ukształtowani w zupełnie innej płci? – pytała zbulwersowana Żukowaska.
- Powiem „kocham cię, rozumiem cię, ale przebieraj się w domu - odpowiedział poseł Kukiz’15.
O komentarz poproszona Pawła Sałka z Kancelarii Prezydenta RP.
Trzeba otwarto powiedzieć, że ta akcja nie była za szczęśliwa. Tego typu akcje nie powinny mieć miejsca w szkole, ponieważ jest to promowanie pewnej ideologii. Szkoła jednak wychowuje
– mówił.
Podał, że szkoła to jest nauczyciel uczeń i rodzice.
- Od strony formalnej i prawnej zasadnicze pytanie jest takie, czy rada rodziców miała informację na ten temat w szkołach, które przystąpiły do tej akcji „Tęczowy Piątek” o tym, że taka akcja będzie się odbywać, czy wyrażali na to zgodę, bo jednak rodzice współtworzą szkołę – mówił.
Druga rzecz, która jest wpisana w naszej konstytucji to prawo do tego, że rodzice maja prawo wychowywać swoje dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem
– ocenił.
Sprawę komentował również senator Jan Filip Libicki.
Ja myślę tak, że sposób przeżywania własnej seksualności jest w sposób oczywisty czymś bardzo intymnym i intymnie powinien być przeżywany. Nie powinien być ani przedmiotem manifestacji publicznej, ani wykładów szkolnych, ani innych publicznych przedsięwzięć. Rozumiem, że przez panią rzecznik (SLD –red.) przemawia troska o osobę, która może być innej orientacji, to jest od tego internet, gdzie taka osoba może dotrzeć do takiego stowarzyszenia LGBT i nawiązać kontakt prywatny, też w jakiejś sferze intymny
- powiedział senator PSL.
Przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości przedstawił trzy aspekty tej sprawy.
Są trzy aspekty formalno prawny, praktyczny i merytoryczny. Resort edukacji narodowej zbadał, że nie było w żadnych podstawach programowych przewidywania takiej akcji. Jeśli chodzi o kwestie praktycznie - to klęska. Bardzo mała frekwencja, niewielka ilość szkół wzięła udział. Pan się zapytał dlaczego, powiem bardzo zdrowa reakcja opinii publicznej w Polsce, myślę, że stąd fiasko tej akcji. Nie lekceważył bym tego, bo zapewne za rok będzie próba zrobienia czegoś podobnego
– mówił Ryszard Czarnecki.
Dodał, że „jesteśmy wolną Polską wolnych Polaków, tolerancja to nasze cechy narodowe od wieków, gdy w innych państwach były stosy, w Polsce stosów nie było”.
W przypadku przemocy, także w tym obszarze, to inne kraje Europy Zachodniej biją nas na głowę – dodał.
Nie można ze szkoły robić terenu wojny ideologicznej. Zgadzam się z tezą, że zaczyna się od tego typu akcji, a kończy się na wmuszaniu pod fałszywymi hasłami tolerancji, na wmuszaniu społeczeństwu czegoś, czego społeczeństwo nie chce, czyli adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Na to zgody w Polsce nie będzie
– powiedział Ryszard Czarnecki.