W lutym pisaliśmy o sprawie kolejny raz. "W życiu pewne są tylko trzy rzeczy: śmierć, podatki i to, że Rafał Trzaskowski przed każdymi kolejnymi wyborami powie, że śp. Lech Kaczyński powinien mieć swoją ulicę w Warszawie. Tyle, że nic z tym nie robi, a w najnowszym wywiadzie zrzuca odpowiedzialność na radę miasta. Zapomina jednak, że prezydent też ma inicjatywę uchwałodawczą, a do tego jego ugrupowanie posiada większość w radzie" - podkreślaliśmy wówczas.
Minęły trzy miesiące, Trzaskowski nie zrobił znów zupełnie nic w tej kwestii, więc do dzieła przystąpili sami mieszkańcy.
Przygotowali naklejki, przynieśli drabinę i sami zakleili nazwę Armii Ludowej. Każdorazowo po naklejeniu nazwy "Kaczyńskiego", rozlegały się oklaski i okrzyki "Brawo!". I tak we wszystkich czterech miejscach.
Na miejscu był Adam Borowski z Klubu Gazety Polskiej.
"Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wielokrotnie obiecywał, że to już niedługo, że to już będzie ulica Lecha Kaczyńskiego, chce teraz być prezydentem Polski. Chcemy mu przypomnieć jego kłamstwa, obietnice bez pokrycia"
- podkreślił Borowski w rozmowie z Telewizją Republika.
Warto przypomnieć, że Aleja Armii Ludowej miała już zmienioną nazwę na ul. Lecha Kaczyńskiego, lecz władze miasta z Platformy Obywatelskiej przywróciły jej haniebną komunistyczną nazwę.