Po tym, gdy obecny eurodeputowany Bogdan Zdrojewski nie znalazł się na listach Koalicji Europejskiej, spekulowano, że być może wystartuje w jesiennych wyborach parlamentarnych, gdzie we Wrocławiu zmierzyć miałby się z premierem Mateuszem Morawieckim. Sam zainteresowany ucina takie domysły, ale podkreśla też, że "stracił zaufanie do władz PO" i "trudno będzie je odbudować".
W 2014 r. były prezydent Wrocławia oraz były minister kultury w rządzie Donalda Tuska, Bogdan Zdrojewski z najwyższą liczbą głosów w okręgu 12 (obejmującym województwa dolnośląskie i opolskie) wszedł z list Platformy Obywatelskiej do Parlamentu Europejskiego. Tym razem jednak, na listach Koalicji Europejskiej przygotowanych na majowe wybory do europarlamentu próżno szukać Zdrojewskiego. "Jedynką" w okręgu 12 z ramienia KE ma zostać działaczka humanitarna, Janina Ochojska.
- Chcę o jednej osobie powiedzieć, która jest ważna - bo i w tej kadencji, i w poprzedniej poseł, senator, prezydent miasta Wrocławia - szczególnego dla mnie. Chodzi o Bogdana Zdrojewskiego. Będę mu proponował powrót do polityki krajowej. Zależy mi na tym, żeby prowadził listę wrocławską w wyborach parlamentarnych
- powiedział w piątek podczas konferencji prasowej w Sejmie Grzegorz Schetyna, szef Platformy Obywatelskiej.
Jak mówił Schetyna, dochodzą głosy, że „premier Mateusz Morawiecki będzie chciał startować z Wrocławia”.
- Wierzę głęboko, że Bogdan Zdrojewski skutecznie poprowadzi listę Platformy Obywatelskiej, czy też koalicji, którą uda nam się zbudować
- dodał lider PO.
Sęk w tym, że Bogdanowi Zdrojewskiemu wcale do krajowej polityki niespieszno.
Przyjmuję tę decyzję [o znalezieniu się poza listami wyborczymi KE do europarlamentu - red.] nie tylko z zaskoczeniem, ale i z przykrością. Przez lata, przy okazji różnych wyborów, zdobyłem dla swojej partii blisko milion głosów. Etap swojej kariery w parlamencie krajowym uważam za zakończony. Dlatego słowa o czekającym wrocławian emocjonującym pojedynku Morawiecki – Zdrojewski są narracją fałszywą. Podkreślam jeszcze raz: nie będę startował w jesiennych wyborach do Sejmu
- napisał w sobotę na swoim fanpage'u Zdrojewski.
Takie stanowisko zawarł też były prezydent Wrocławia w odpowiedzi na jeden z komentarzy na Facebooku:
"Nie będę kandydować jesienią. Taką decyzję podjąłem w 2014 roku, żegnając się z sejmem. Potwierdziłem to w ubiegłym roku, na początku tego i na zarządzie PO w ubiegły piątek. Nie odmawiam jednak aktywności krajowej w innych rolach. Problem w tym, że straciłem zaufanie do władz PO. Trudno będzie je odbudować".
Wątek deficytu zaufania Bogdan Zdrojewski poruszył także dzisiaj w rozmowie z Radiem Wrocław.
- O decyzji [o skreśleniu z list - red.] dowiedziałem się z telewizji. Muszę powiedziec, że jedna z nielicznych przykrości, bo uważam, że w takim wypadku, zwłaszcza, gdy ta obietnica była mi dana, szef partii powinien do mnie zadzownić albo chociaż odebrać ode mnie telefon. To buduje brak zaufania do szczerości intencji, racjonalności decyzji
- powiedział były minister kultury.
Dość sceptycznie Zdrojewski odniósł się też do tworzonych przez Koalicję Obywatelską list wyborczych do Parlamentu Europejskiego.
- Nie ma możliwości - nawet teoretycznej - zrobienia idealnych list i usatysfakcjonowania wszystkich. Nie ma takiej możliwości, natomiast najistotniejsze jest uzyskanie możliwie najwyższego, optymalnego rezultatu i mam wątpliwości, czy listy zbudowane tak, jak zostały zbudowane, ten wynik zagwarantują
- stwierdził polityk w Radiu Wrocław.