Marsz Równości w Gnieźnie wzbudzał ogromne kontrowersje, próbował go zablokować nawet prezydent miasta z Platformy Obywatelskiej, lecz ostatecznie do niego doszło. Jak można było się spodziewać, było "gorąco". Policja mówi o incydentach i podaje wyliczenia, które nie spodobają się osobom pro-LGBT. Okazuje się, że uczestników marszu było mniej, jak... kontrmanifestantów.
Dzisiejszy marsz równości był pierwszym, który przeszedł przez Gniezno.
Jak poinformowała podinsp. Iwona Liszczyńska z wielkopolskiej policji, według szacunków funkcjonariuszy wzięło w nim udział 400 osób. Kontrmanifestantów, w kulminacyjnym momencie, było ok. 500.
"W naszej ocenie zabezpieczenie tego wydarzenia przebiegło spokojnie, aczkolwiek nie obyło się bez incydentów"
– wskazała Liszczyńska. W pewnym momencie w stronę policjantów poleciały m.in. butelki. By uspokoić nastroje między grupami, policjanci podjęli decyzję o oddaniu salwy ostrzegawczej z broni.
"W ostatniej fazie zabezpieczania przemarszu marszu równości – ze względu na panujące nastroje od początku obydwu zgromadzeń – przypuszczaliśmy, że może nastąpić ze strony kontrmanifestantów próba zablokowania wejścia marszu równości na rynek. Dlatego też, kiedy marsz równości wracał już na płytę rynku, zapadły decyzje, ze względów bezpieczeństwa i po uzgodnieniu z organizatorem marszu, żeby zmienić trasę przemarszu na ostatnich 100-150 metrach, co też się stało"
- podkreśliła.
Funkcjonariusze zatrzymali również 7 osób, które doprowadzone zostały do komendy powiatowej policji w Gnieźnie.
"Która z tych 7 osób formalnie, procesowo zostanie zatrzymana i która usłyszy zarzuty – te decyzje dopiero będą podejmowane. Obecnie policja analizuje m.in. nagrania z marszu pod kątem ewentualnej odpowiedzialności za ich zachowania, również pod kątem popełnienia przestępstwa"
– zaznaczyła.
Liszczyńska wskazała, że żadnemu z policjantów nic się nie stało, nie było również informacji, by ucierpiał któryś z uczestników marszu równości.
Na początku tygodnia prezydent miasta Tomasz Budasz (PO) poinformował, że wydał zakaz organizowania wszystkich kilkunastu zgromadzeń planowanych na dziś. Wskazał, że organizatorzy zaplanowali te wydarzenia w tym samym czasie w centrum miasta; ponadto, większość z nich ma odbywać się w tych samych lokalizacjach. Budasz podkreślił, że "należy założyć, że w jednym miejscu i czasie spotkają się ze sobą bardzo zantagonizowani przedstawiciele różnych grup społecznych, m.in. zwolennicy środowisk LGBT, a także grupy radykalno-prawicowe, kibicowskie i tym podobne".
Decyzję wydaną przez prezydenta Budasza zaskarżyli organizatorzy planowanych na sobotę zgromadzeń, w czwartek poznański sąd zdecydował, że większość z nich, w tym marsz równości, może się odbyć. Wczoraj Sąd Apelacyjny w Poznaniu rozpatrzył zażalenia prezydenta Gniezna i zdecydował, że marsz przejdzie przez miasto.
I przeszedł... Co pokazało, jakie nastawienie mają Polacy do ideologii LGBT. Świadczy o tym fakt, że manifestacja zgromadziła mniej osób niż kontrmanifestacja.
Gniezno Miastem Bez Dewiacji! Brawo Gnieznianie, brawo Wielkopolanie! Nadzieja na normalność jest żywa! pic.twitter.com/YDTXbsJHL1
— Paweł Bartosz (@PawelBartosz1) 13 kwietnia 2019