W związku z protestem w stolicy przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego policja zatrzymała kilka osób – wynika z nieoficjalnych informacji. Zatrzymania – jak podało źródło - mają związek z naruszeniem nietykalności cielesnej funkcjonariuszy.
Protest przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego trwał w Warszawie od godz. 18. Uczestnicy demonstracji z ulicy Matejki, spod odgrodzonego przez policjantów i żandarmów Sejmu, początkowo skierowali się Alejami Ujazdowskimi w stronę placu Na Rozdrożu, jednak przejście tamtędy uniemożliwili im funkcjonariusze. Protestujący zawrócili w stronę ronda de Gaulle'a, a następnie skierowali się na Nowy Świat, skąd próbowali przejść na Krakowskie Przedmieście. Na wysokości ul. Świętokrzyskiej ustawiły się wozy policyjne ponownie blokując przejście. Protestujący zawrócili i ulicą Warecką skierowali się ok. godz. 20 przed siedzibę TVP.
W pewnym momencie przed TVP zgromadzonych było kilka tysięcy osób, które wypełniały plac Powstańców Warszawy i okoliczne uliczki. Podczas demonstracji na cokole stojącego tam pomnika Napoleona ktoś namalował napis "pro abo". Demonstrantów otoczył tam później kordon policjantów. Dostęp na plac zablokowano ze wszystkich stron. Po próbie przerwania kordonu przez uczestników manifestacji policja użyła wobec nich gazu pieprzowego. Spryskane nim zostały m.in. aktywistki Strajku Kobiet Marta Lempart i Klementyna Suchanow oraz posłanka Lewicy Magdalena Biejat.
Na placu dochodziło do bójek i przepychanek z policją. Rzucane były petardy, odpalano race. Demonstranci krzyczeli "Puśćcie nas do domu". Policjanci do protestujących skierowali komunikat z informacją, że zostaną wylegitymowani, a następni zwolnieni. Policja podkreślała, że zgromadzenie w obliczu panujących obostrzeń epidemicznych było nielegalne.
Nieumundurowani policjanci podjęli czynność legitymowania wobec jednego z agresora na Placu Powstańców Warszawy. Nastąpiła próba odbicia mężczyzny. Policjanci użyli siły fizycznej. Osoba został zatrzymany.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) November 18, 2020
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak poinformował, że na placu "nieumundurowani policjanci podjęli czynność legitymowania wobec jednego z agresorów". Policjanci użyli siły fizycznej, mężczyzna został zatrzymany.
Uczestnicy demonstracji mieli ze sobą transparenty z hasłami takimi jak "Piekło kobiet", "Urodzę wam lewaka", "Aborcja prawem człowieka" czy z symbolem błyskawicy lub tzw. ośmiu gwiazd nawiązującym do hasła "J... PiS". Niektórzy protestujący trzymali flagi biało-czerwone, a także tęczowe, Strajku Kobiet i partii Razem. Do demonstrantów dołączyli posłowie opozycji, m.in. Michał Szczerba, Klaudia Jachira, Joanna Scheuring-Wielgus, Monika Wielichowska i Małgorzata Tracz.
Według Rafała Trzaskowskiego użycie przymusu bezpośredniego wobec protestujących w stolicy nie miało podstaw.
"Gaz łzawiący przeciwko kobietom? Naprawdę, @PolskaPolicja? Użycie przymusu bezpośredniego musi być uzasadnione i proporcjonalne, musi być ostatecznością. Uważam, że użycie go wobec demonstracji kobiet i młodzieży nie miało podstaw. Policjantów było dużo więcej niż protestujących"
– napisał w nocy ze środy na czwartek na Twitterze prezydent stolicy.
Trzaskowski poinformował, że przedstawiciele miasta byli obecni na miejscu i obserwowali sytuację. "Jako prezydent @warszawa apeluję o powstrzymanie się przed nieuzasadnionymi działaniami i oczekuję wyjaśnień. Służby miejskie sprawdzają nagrania monitoringu" – przekazał.
Gaz łzawiacy przeciwko kobietom? Naprawdę, @PolskaPolicja? Użycie przymusu bezpośredniego musi być uzasadnione i proporcjonalne, musi być ostatecznością. Uważam, że użycie go wobec demonstracji kobiet i młodzieży nie miało podstaw. Policjantów było dużo więcej niż protestujących.
— Rafał Trzaskowski (@trzaskowski_) November 18, 2020
Protesty przeciw zmianie ustawy z 1993 r. trwają od 22 października. Trybunał Konstytucyjny orzekł wówczas, że przepis zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Wyrok TK zapadł w pełnym składzie; zdania odrębne złożyli dwaj sędziowie.
Zgodnie z informacją zamieszczoną na stronie Rządowego Centrum Legislacji orzeczenie TK powinno było zostać opublikowane najpóźniej 2 listopada. Publikacja, która oznaczałaby wejście w życie orzeczenia dotąd nie nastąpiła.
W Sejmie jest już prezydencki projekt nowelizacji przewidujący, że aborcja byłaby możliwa w przypadku wystąpienie tzw. wad letalnych, nie umożliwiałoby jej wystąpienie innych wad rozwojowych.