Niemcy chciałyby partycypować w odbudowie Pałacu Saskiego, jako element reparacji. Z naszej strony oczywiście nie było zgody. Nie wyobrażam sobie, by za miliard złotych zamykać sprawę, która dotyczy odszkodowania w wysokości 6,22 bilionów złotych - mówi w rozmowie z niezalezna.pl poseł PiS Arkadiusz Mularczyk.
W przededniu wizyty Donalda Tuska w Berlinie, niemiecka media piszą o polsko-niemieckiej kości niezgody i możliwie rychłym jej zażegnaniu. Mowa o reparacjach za szkody wyrządzone przez Niemcy Polsce w czasie II wojny światowej. Niemiecki portal "Sueddeutsche Zeitung” wręcz antycypuje:
"Rząd Tuska prawdopodobnie nie podtrzyma absurdalnego żądania rządu PiS dotyczącego reparacji w wysokości 1,3 biliona euro. Potrzebny jest jednak wiarygodny sygnał, że niezmierzone cierpienia zadane Polsce przez Niemców w czasie II wojny światowej nie zostały zapomniane. I to pomogłoby Tuskowi".
Pytany o publikację poseł Prawa i Sprawiedliwości Arkadiusz Mularczyk przyznaje:
„w samych Niemczech mamy w tej sprawie dwa nurty. Jeden - reprezentowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych - polegający na niepodejmowaniu żadnych rozmów z Polską, bo „sprawa jest zamknięta”. Drugi nurt funkcjonuje w Bundestagu, gdzie kilku parlamentarzystów mówi, że „coś trzeba z tym tematem zrobić”. Jednak niezbyt głośno to artykułowali przed wyborami, w obawie przed wzmocnieniem rządu Prawa i Sprawiedliwości. To była główna motywacja, by nie wykonywać żadnych gestów”.
- Podejrzewam, że toczą się rozmowy, jak tanim kosztem zamknąć ten temat - mówi w rozmowie z niezalezna.pl.
Zdaniem Mularczyka „takie rozmowy mogą toczyć osoby powołane z Centrum Willego Brandta (Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich -red.), m.in. pan Marek Prawda, ale też inni, którzy są ściśle polinkowani z Niemcami, którzy dostawali nagrody od Niemców”.
- Samym Niemcom zapewne zależy na szybkim i tanim zamknięciu tej sprawy, bo jest świadomość, że rządy Tuska nie będą trwały wiecznie - dodaje.
Dopytywany, czy rządzący są skłonni do przyjęcia propozycji Berlina, przyznaje:
„obawiam się, że to może być na stole. Myślę jednak, że nie dowiemy się o nim ani przed wyborami samorządowymi, ani przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Przez wielu Polaków takie „załatwienie” sprawy byłoby potraktowane jako zdrada stanu”.
I dalej: „także my dostawaliśmy takie propozycje kanałami dyplomatycznymi. Sugerowano, że Niemcy chciałyby partycypować w odbudowie Pałacu Saskiego, jako element reparacji. Z naszej strony oczywiście nie było zgody. Nie wyobrażam sobie, by za miliard złotych zamykać sprawę, która dotyczy odszkodowania w wysokości 6,22 bilionów złotych. To byłaby absolutna zdrada stanu”.
Minister @sikorskiradek oczekuje od „pakietu” reparacyjnego. Jego propozycja to… odbudowa Pałacu Saskiego. Oto mój „pakiet” minimum #ReparationsForPoland:
— Arkadiusz Mularczyk (@arekmularczyk) February 11, 2024
- CPK + sieć elektrowni atomowych.
- Dofinansowanie szpitali i Wojska Polskiego.
- Budowa 300 000 mieszkań dla
-… pic.twitter.com/L99VKntlIq
- Raport, który przygotowaliśmy, jest rachunkiem konserwatywnym, w dolnych granicach potencjalnego roszczenia. Po to, by nie można nam zarzucić, że Polska coś zawyża. Każdy, kto wczyta się w raport, zrozumie, że nasze roszczenia mogły być kilka razy większe. Szacowanie strat wojennych to kwestia strat wymiernych, ale też strat utraconego potencjału, życia ludzkiego - mówi nam Mularczyk.
- Ten raport jest pewną zaporą przed oddaniem tego tematu Niemcom za koraliki - zapewnia polityk.
Pytany, czy strona niemiecka proponowała coś innego, niż partycypowanie w odbudowie Pałacu Saskiego, odpowiada:
„jako wiceminister spraw zagranicznych, otrzymywałem sygnały od osób z ambasady niemieckiej, że jest propozycja partycypacji w odbudowie Pałacu Saskiego. Ta propozycja „chodzi” co najmniej od dwóch lat”.
- Później do gry włączył się poseł SPD Dietmar Nietan. To skarbnik tej partii, a więc bliski i zaufany współpracownik kanclerza Olafa Scholza. Spotkałem się z nim kilkukrotnie, ponieważ pełni też funkcję pełnomocnika ds. relacji z Polską. I to od niego padła propozycja stworzenia pewnych funduszy polsko-niemieckich, dotyczących odbudowy infrastruktury, dozbrajania Polski czy świadczeń na rzecz ofiar wojny i ich rodzin, miejsc pamięci oraz kultury. Żadne kwoty jednak nie padały. To była ogólna koncepcja - słyszymy.
- Jest więc w Niemczech pewien nurt - oceniam go na ok. 20 proc. - sprowadzający się do tego, by z Polską na ten temat rozmawiać. To, że nurt ten pozostaje w mniejszości, wprost wynika z braku odpowiedniej edukacji i milczenia tam na temat prawdy historycznej - konkluduje Mularczyk.
1 września 2022 roku zaprezentowano raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. 3 października ub.r. ówczesny minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau podpisał notę dyplomatyczną do strony niemieckiej, dotyczącą odszkodowań wojennych. Polska domaga się w niej m.in. odszkodowania za straty materialne i niematerialne w wysokości 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów złotych i zrekompensowania szkód.
3 stycznia br. MSZ przekazało, że resort dyplomacji RFN udzielił odpowiedzi na tę notę. Według rządu RFN, sprawa reparacji i odszkodowań za straty wojenne pozostaje zamknięta, a rząd niemiecki nie zamierza podejmować negocjacji w tej sprawie.